Na karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata skazał łódzki sąd rejonowy 51-letniego biznesmena Marka U., oskarżonego o powoływanie się na wpływy u ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Marek U. miał proponować austriackiej firmie załatwienia umów na inwestycje.
Śledztwo w sprawie płatnej protekcji prokuratura wszczęła w styczniu ubiegłego roku po artykule w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Według gazety Dariusz Drzewiecki, brat ówczesnego ministra sportu, w kwietniu 2009 roku złożył austriackiej firmie Alpine Bau propozycję załatwienia kontraktów na budowę boisk "Orlików", budowę stadionów na Euro 2012 i odcinka autostrady A2. Spółka ta prowadzi w Polsce projekty za prawie 30 miliardów euro - buduje drogi i obiekty sportowe.
Dariusz Drzewiecki zaprzeczał wówczas tym doniesieniom, a informacje zawarte w artykule nazwał kłamliwymi. Natomiast jeden z menedżerów Alpine Bau, Uwe Meyer, z którym miał się spotkać Drzewiecki, w rozmowie z Polską Agencją Prasową potwierdził wówczas, że do takiego spotkania doszło.
W trakcie postępowania prokuratura ustaliła, że do spotkania doszło nie w kwietniu, a 12 marca 2009 roku w jednym z łódzkich pubów. Spotkali się wówczas dwaj przedstawiciele austriackiej firmy Alpine Bau w towarzystwie dwóch innych, nieustalonych dotąd Austriaków z biznesmenem Markiem U., związanym z kilkoma spółkami i prowadzącym działalność gospodarczą za granicą.
Podczas tego spotkania - według ustaleń prokuratury - Marek U., powołując się na wpływy w Ministerstwie Sportu i Turystyki oraz Ministerstwie Infrastruktury, poprzez przedstawienie przedstawicielom austriackiej firmy brata ówczesnego ministra sportu, podjął się pośrednictwa w załatwieniu kontraktów na budowę 700 boisk sportowych w ramach projektu "Orlik", stadionów piłkarskich oraz odcinka autostrady A2 Stryków-Warszawa.
Pośrednictwo w załatwieniu kontraktów miało się odbyć w zamian za łapówkę - Marek U. zażądał udziałów w nowo tworzonej spółce ze środków Alpine Bau, która miała realizować te inwestycje.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Dariusz Drzewiecki był obecny podczas części spotkania. Został poproszony telefonicznie o przyjazd do pubu, w którym się ono odbywało.
Śledczy nie znaleźli dowodów, żeby powoływał się on na wpływy u swego brata. Według prokuratury z zebranych dowodów wynika, że "został on przedstawiony jako osoba, która miała uwiarygodnić propozycję składaną przez oskarżonego". Zdaniem prokuratury tę wersję potwierdzają przesłuchani świadkowie.
Ostatecznie do współpracy Marka U. i austriackiej firmy nie doszło. Według prokuratury, w śledztwie nie było konieczności przesłuchania byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego.