1150 razy - tylko od północy do piątej rano w poniedziałek - interweniowali strażacy w związku z silnym wiatrem. To najnowsze dane z poniedziałkowego poranka. Przez cały wietrzny weekend interweniowano 5600 razy. Ranne zostały cztery osoby - w tym - dwóch strażaków. W Śląskiem ranna została jedna osoba.
W Olszowej na Opolszczyźnie na wóz strażacki, który jechał do usuwania skutków wichur, przewróciło się drzewo. W pojeździe było sześciu strażaków. Dwóch - z obrażeniami - zostało zabranych do szpitala. Wóz nadaje się jedynie do kasacji. Dwie kolejne ranne osoby to motocykliści, którzy wjechali w powalone na drogi konary.
W nocy najwięcej pracy mieli strażacy ze Ślaska, Małopolski oraz Opolszczyzny. Przez cały weekend ze skutkami wichur walczyło 16 tysięcy strażaków.
Wasze zdjęcia przesłane na Gorącą Linię RMF FM:
Od niedzieli do poniedziałkowego poranka strażacy interweniowali ponad cztery tysiące razy. Prądu nie ma prawie 400 tys. odbiorców. W niedzielę strażacy odnotowali 2 881 zdarzeń, najwięcej na południu kraju. Najtrudniej sytuacja rysowała się w Małopolsce, gdzie interweniowali 691 razy, na Podkarpaciu - 547 razy, na Śląsku - 455 razy oraz na Mazowszu - 364 razy - powiedział w poniedziałek rano rzecznik Komendanta Głównego PSP st. bryg. Paweł Frątczak.
W nocy z niedzieli na poniedziałek na Śląsku strażacy przeprowadzili 400 akcji, w Małopolsce - 236, na Opolszczyźnie - 208 i 156 na Dolnym Śląsku.
W Małopolsce prądu nie ma 154 tysiące gospodarstw, na Śląsku 123 tysiące, na Lubelszczyźnie - 38 tysięcy, a na Podkarpaciu - 34 tysiące.
W poniedziałek z poważnymi utrudnieniami muszą też liczyć się pasażerowie pociągów. Tak jest m.in. na Śląsku, w Małopolsce oraz miejscami na Mazowszu. Skład "Neptun" z Warszawy do Gdyni przed godziną 7 w poniedziałek miał 75 minut opóźnienia.
W niedzielę rekord opóźnień sięgał 450 minut. W poniedziałek rano przez awarię urządzeń sterowania ruchem, w okolicach Krakowa, i awarię taboru kłopoty mieli podróżni składów z Krakowa do Warszawy.
Pociąg "Kinga" z Krakowa do Warszawy miał co najmniej 1,5 godziny opóźnienia.
Powalone drzewa, kłopoty na kolei, awarie energetyczne i rosnąca z każdą chwilą liczba strażackich interwencji - tak o poranku w poniedziałek wygląda województwo śląskie.
Na trasie S-52 między Cieszynem a Bielskiem-Białą w nocy trzeba było usuwać powalone drzewo, które przewróciło się na ekrany akustyczne. Z kolei między Tychami i Pszczyną na trasę krajową numer jeden w nocy przewróciło się około 20 drzew. O poranku udało się ją odblokować.
W rejonie Wodzisławia Śląskiego na powalone na drogę drzewo wjechał kierowca jednego z samochodów.
Drzewa zalegają też na torach i trakcjach kolejowych, dlatego część porannych, poniedziałkowych kursów na Śląsku została odwołana.
Również w Małopolsce zrywał dachy i linie energetyczne, łamał drzewa. Najwięcej zniszczeń wichura wyrządziła w rejonie Limanowej. Strażacy interweniowali tam ponad 70 razy.
Zerwanych lub uszkodzonych zostało około 30 dachów. W Męcinie potężny podmuch wiatru zerwał dach miejscowej szkoły. Na szczęście nikt nie ucierpiał.
W Jodłowniku koło Limanowej, w nocy, wiatr przekraczał prędkość 113 kilometrów na godzinę. Mocnej wiało tylko na szczycie Kasprowego Wierchu, gdzie podmuchy przekraczały 140 kilometrów na godzinę.