Kilka decyzji już zakwestionowano, następne czekają w kolejce na rozpatrzenie – to losy decyzji podjętych przez PiS-owskiego komisarza Warszawy. Chodzi o rozstrzygnięcia z czasu, gdy rządził w stolicy wyłącznie na podstawie pełnomocnictwa Lecha Kaczyńskiego.
Już wtedy prawnicy ostrzegali, że decyzje te mogą być kwestionowane. Te prognozy zaczynają się sprawdzać – Ratusz może zostać zalany lawiną decyzji, nadających się do poprawki.
Mieszkańcy stolicy w takim wypadku muszą się liczyć z kilkumiesięcznymi zatorami przy załatwianiu warunków zabudowy, dodatków mieszkaniowych czy zasiłków socjalnych. Takich spornych decyzji jest bowiem aż kilkaset.
Jednak komisarz Mirosław Kochalski wciąż utrzymuje, że racja jest po jego stronie. Nadal stoimy na stanowisku, że od 24 grudnia nikt nie wykreślił z żadnej ustawy nazwy organu „Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy” - tłumaczy.
Skargi rozpatruje Samorządowe Kolegium Odwoławcze, tylko w styczniu wpłynęło tam około 800 wniosków od mieszkańców. Wiceprezes kolegium Andrzej Grysiński tłumaczy, że wiążący i niekorzystny dla interpretacji Ratusza jest wyrok NSA z 1992 roku. - Osoba, która powołuje się na upoważnienie prezydenta, w świetle tego wyroku nie może tego robić, jeżeli chodzi o wakat - tłumaczy wiceszef kolegium.
Tych problemów i bezkrólewia w stolicy można było uniknąć. PiS jednak grał na zwłokę, by uniknąć wcześniejszych wyborów w Warszawie i utrzymać stolicę w swoich rękach.