To zamach na samorządność – tak sytuację w stolicy komentują posłowie Platformy Obywatelskiej. Uważają, że rządzący w Warszawie z namaszczenia Lecha Kaczyńskiego Mirosław Kochalski dopuścił się przestępstwa.
Politycy PO zarzucają obecnemu sekretarzowi miasta, że świadomie podejmuje bezprawne i nielegalne decyzje, za które miasto będzie musiało potem płacić odszkodowania. Jednocześnie po raz kolejny wystosowano apel do premiera – chodzi o powołanie w stolicy rządów komisarycznych.
Na list jeden z ministrów w Kancelarii Premiera odpowiedział, że „wszystko jest w porządku” – relacjonują politycy PO. - W tej chwili jest tak, jakby wszyscy z tego miasta uciekli, ale nie chcą go nikomu przekazać - mówi Małgorzata Kidawa-Błońska i dodaje, że już kilkudziesięciu urzędników ze stołecznego ratusza objęło eksponowane stanowiska w rządzie. Jednak ich rozstanie z Warszawą nie było definitywne – wciąż są bowiem na bezpłatnych urlopach.
W takim podwójnym zatrudnieniu i blokowaniu etatów nic złego nie widzi Karol Karski z PiS. - Te osoby widocznie na tyle związały się z Warszawą, że być może w przyszłości zdecydują się wrócić - tłumaczy. Taki powrót będzie więc możliwy w każdej chwili, a w razie zajęcia ich stanowisk – miasto wypłaci im sowite odprawy.
Legalność rządów w stolicy kwestionuje także Rzecznik Praw Obywatelskich. Prof. Andrzej Zoll również zwrócił się do premiera o powołanie w stolicy komisarza. Sam Mirosław Kochalski twierdzi, że ma prawo do kierowania Warszawą.
Powodem zamieszania jest niechęć polityków PiS do przeprowadzenie wcześniejszych wyborów prezydenckich w stolicy po zrzeczeniu się urzędu przez Lecha Kaczyńskiego. W związku z tym w Sejmie forsowany jest odpowiedni projekt, który ma umożliwić działanie sekretarza aż do kalendarzowego, czyli jesiennego terminu wyborów samorządowych.