Do czasu wyboru nowych władz stolicy, czyli do jesieni przyszłego roku, Warszawą będzie rządził komisarz wyznaczony przez premiera. Zgodnie obowiązującym prawem nie tak powinno być.
Lech Kaczyński do ostatniego dnia przed zaprzysiężeniem na prezydenta kraju zwlekał z dymisją z funkcji prezydenta miasta; to z kolei opóźniało wybór jego następcy. Wybory wygrał ponad dwa miesiące temu, wcześniej brał urlop i w efekcie stanowisko w ratuszu było zajęte tak długo, żeby liderzy PiS mogli dziś sprawnie przekonywać: W tym systemie wybiera się wójta, burmistrza, prezydenta de facto na 3 miesiące. Nie dość, że tę osobę wybieramy na bardzo krótki okres, to ponownie trzeba te wybory organizować. To są koszty.
Warto jednak pamiętać, że argument o wyborze na 3 miesiące jest nieco naciągany, podobnie jak naciągnięta będzie po zmianie ordynacji władza komisarza.
Po dymisji prezydenta Warszawy przedterminowe wybory władz miasta powinny się odbyć już wiosną. Posłowie PiS złożyli jednak w Sejmie projekt przedłużenia urzędowania komisarza do jesieni. Sprawą ma się dziś zająć Sejm.