Zmiany kadrowe w służbie zagranicznej, wynikające z przygotowanej nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej, mogą objąć od stu do stu kilkudziesięciu osób - zapowiedział we wtorek szef MSZ Witold Waszczykowski. Rząd przyjął projekt zmian w ustawie o służbie zagranicznej. Zakłada on m.in. wygaśnięcie stosunku pracy b. pracowników i współpracowników służb PRL oraz sześciomiesięczny "okres przejściowy", w którym ma zostać przeprowadzony "kompleksowy przegląd kadr służby zagranicznej".
Szef MSZ, pytany na wtorkowej konferencji prasowej o skalę zmian wynikających z projektowanych rozwiązań, odpowiedział: "Myślę, że to może objąć grupę stu, stu kilkudziesięciu osób; to będzie zapewne grupa pracowników merytorycznych, jak i pracowników technicznych".
Waszczykowski stwierdził, że "sytuacja dojrzała do tego (...), ponieważ jesteśmy w roku 2017, czyli 28 lat po rozpoczęciu transformacji politycznej i ustrojowej w Polsce".
Przez 28 lat wyrosło nam już zupełnie nowe pokolenie Polaków (...), któremu to gronu młodych Polaków należy się prawo, aby byli twarzą nowej Polski. Dzisiaj nie musimy mieć w dyplomacji osób, które zaczynały swoją karierę w głębokim PRL-u, związanych z poprzednim reżimem - powiedział minister.
Przygotowany przez MSZ projekt nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej zakłada m.in. wygaśnięcie stosunku pracy b. pracowników i współpracowników służb PRL. Proponowane zmiany mają ponadto uelastycznić zasady zatrudniania ekspertów w tej służbie, umożliwić MSZ nawiązywanie z nimi krótszych kontraktów, przy czym m.in. precyzują zasady awansu oraz wymogi kompetencyjne wobec dyplomatów.
Zaprojektowane przez resort dyplomacji przepisy wprowadzają sześciomiesięczny "okres przejściowy", w którym to czasie "dokonany zostanie kompleksowy przegląd kadr służby zagranicznej oraz zaproponowane zostaną nowe warunki pracy i płacy, bądź nastąpi rozwiązanie stosunku pracy z mocy prawa".
Jak ocenił w przesłanym do pracowników MSZ liście dyrektor generalny służby zagranicznej Andrzej Jasionowski, konieczność reformy służby wynika m.in. z faktu, że "MSZ z coraz większym trudem obsługuje samo siebie". Wskazał w tym kontekście na zaburzenie proporcji pomiędzy komórkami zajmującymi się obsługą ministerstwa, a komórkami pracującymi nad zagadnieniami politycznymi.
Jak pisał, departament zajmujący się sprawami Azji i Pacyfiku liczy obecnie ponad 20 osób, Departament Ameryki - mniej niż 20 osób, a Departament Wschodni nieco ponad 30. Natomiast Inspektorat Służby Zagranicznej - jak wyliczał Jasionowski - ma około 180 etatów, tyle samo Biuro Administracji, Biuro Informatyki i Telekomunikacji - nieco ponad 100 osób.
Wśród problemów trapiących służbę Jasionowski wymienił również m.in. kompetencje pracowników, w tym znajomość języków obcych, a także wciąż nieprzecięte powiązania ze służbami PRL oraz brak myślenia o służbie zagranicznej w kategoriach interesu państwa.
Z tych względów - napisał dyrektor generalny służby zagranicznej - poza wyraźnie wskazaną w projekcie ustawy grupą byłych oficerów i tajnych współpracowników, którzy automatycznie stracą pracę, przeglądowi kadr zostanie poddany cały personel resortu.
Zasada jest prosta - kto dobrze pracował i pracuje, nie ma powodów do obaw. Proces ten, z uwagi na liczbę osób, zajmie sporo czasu, jednakże okres sześciomiesięczny jest okresem maksymalnym, co oznacza, że niektóre osoby mogą otrzymać decyzję znacznie wcześniej. Można założyć, że wobec większości spośród kilkutysięcznej rzeszy pracowników centrali i placówek nie zmieni się nic w ich uposażeniu i stanowisku pracy - podkreślił.
Z kolei premier Beata Szydło określiła propozycje zmian w służbie zagranicznej jako potrzebne, konieczne i długo oczekiwane. Oceniła, że poprawią one funkcjonowanie polskiej dyplomacji.
Oczywiście na etapie prac sejmowych pewnie jeszcze będą dyskusje i również być może zgłaszane jakieś uwagi, ale jestem spokojna, że ten projekt ustawy poprawi funkcjonowanie polskiej dyplomacji i poprawi funkcjonowanie również Ministerstwa Spraw Zagranicznych - dodała szefowa rządu.
(łł)