Szef MSZ Witold Waszczykowski w Brukseli wyraził nadzieję, że Komisja Europejska "nie zachowa się histerycznie" w sprawie Polski . W środę wiceszef KE Frans Timmermans przedstawi stan rozmów z Polską w ramach prowadzonej procedury praworządności w kontekście dyskusji na temat zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa.

Szef MSZ Witold Waszczykowski w Brukseli wyraził nadzieję, że Komisja Europejska "nie zachowa się histerycznie" w sprawie Polski . W środę wiceszef KE Frans Timmermans przedstawi stan rozmów z Polską w ramach prowadzonej procedury praworządności w kontekście dyskusji na temat zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa.
Witold Waszczykowski /Marcin Kmieciński /PAP

Mam nadzieję, że (KE) nie zachowa się histerycznie, dlatego że ta dyskusja się dopiero zaczęła - powiedział dziennikarzom Waszczykowski.

"(...) Nie ma potrzeby, aby jakikolwiek instytucje zewnętrzne w ogóle się tym zajmowały - zaznaczył minister spraw zagranicznych. 

Jak na razie nie wiadomo, czy Komisja Europejska pozwałaby Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z reformą sądownictwa. O takiej możliwości spekuluje się w Brukseli. Oficjalnie urzędnicy potwierdzają jedynie, że w środę o zmianach w polskim sądownictwie będą rozmawiać unijni komisarze.

Dyplomaci przyznają nieoficjalnie, że KE ma związane ręce w kwestii procedury praworządności, gdyż w Radzie UE nie ma jednomyślności, co do sankcji wobec Polski. Spekuluje się natomiast o możliwości pozwania Polski do unijnego trybunału, powołując się np. na dyrektywę o zatrudnieniu i pracy.

Oczywiście możliwość ta musi być zbadana przez służby prawne KE, tak więc decyzji w tej kwestii nie należy spodziewać się zbyt szybko. Bruksela ma jednak już "przetarty szlak". W ten sposób Komisja wystąpiła przeciwko Węgrom, które obniżyły wiek emerytalny sędziów, by ich odsunąć od urzędów. W listopadzie 2012 roku Trybunał Sprawiedliwości UE przyznał rację KE.

Rozmówcy naszej dziennikarki przyznają, że zaatakowanie Polski na gruncie praw pracowniczych jest "słabe politycznie". Bruksela na razie nie ma jednak innych środków oddziaływania. Coś trzeba robić i robi się to, co się da - skomentował jeden z urzędników. 

(az)