"To był człowiek czynu. Wiedział, co ma robić, wiedział, jak to robić. Można było na niego zawsze liczyć. Dzięki takim ludziom można było zwyciężać" - tak były prezydent Lech Wałęsa wspomina w rozmowie z RMF FM zmarłego dzisiaj senatora Krzysztofa Kozłowskiego.
Kuba Kaługa: Jak zapamiętał pan senatora Krzysztofa Kozłowskiego - na przykład z negocjacji przy Okrągłym Stole?
Lech Wałęsa: Znałem go przez moich przyjaciół - Mazowieckiego, Geremka, Kuronia, a przyjaciele moich przyjaciół byli moimi przyjaciółmi. Zbyt wiele o nim nie wiedziałem i nie wiem, natomiast kiedy słuchałem go czy to w czasie negocjacji, czy rozmów... wyjątkowa bratnia dusza, wyjątkowa argumentacja, podejście do spraw różnych, wyjątkowy na tamte czasy rozsądek w działaniu. I dlatego odegrał dobrą rolę, dużą rolę. Dzisiaj są już inne czasy i są inni ludzie.
Później poznał pan go lepiej?
Nie miałem okazji, bo zawsze byliśmy gdzieś na innych polach działania. Ale spotykałem go. Kiedy bywałem w Krakowie, zawsze przychodził na moje spotkania. Byliśmy przez przyjaciół zaprzyjaźnieni i mam o nim jak najlepsze zdanie. Dzięki takim ludziom można było zwyciężać.
Dzisiaj, po wiadomości o śmierci Krzysztofa Kozłowskiego, jaka była pana pierwsza myśl, pierwsza refleksja? Jaki człowiek odszedł?
Ci ludzie rozsądni, roztropni, z dużą wiedzą coraz bardziej przechodzą na drugą stronę... Taka jest kolej rzeczy. Szkoda, ale życie tak nas prowadzi.
Pana zdaniem, Krzysztof Kozłowski podołał tym bardzo trudnym zadaniom z początku lat 90.?
To były czasy na wielkich, roztropnych ludzi. Jest niewyobrażalne, żebyśmy poradzili sobie bez tych ludzi - jak Kozłowski, jak Geremek, jak Kuroń i wielu, wielu innych.
To był człowiek działania?
Tak, człowiek działania. Wiedział, co ma robić, wiedział, jak to robić. Można było na niego zawsze liczyć.