Na plażę w Gdyni Orłowie osunął się fragment tamtejszego klifu. Osunięcie nastąpiło na długości około 40 metrów; miejscami wysokość warstwy ziemi, która oderwała się od klifu, sięga dwóch-trzech metrów. Wezwani na miejsce strażacy sprawdzali, czy nie zostali przysypani ludzie. Psy nie podjęły tropu i ostatecznie uznano, że pod ziemią nikogo nie było.
Do osunięcia części klifu doszło wczesnym popołudniem. Jak poinformował oficer prasowy gdyńskiej straży pożarnej, kpt. Paweł Gil, na miejsce wysłano cztery zastępy straży oraz Specjalistyczną Grupę Poszukiwawczo-Ratowniczą z psami. Sprawdzali, czy nie było nikogo pod zwałami ziemi. Nie było świadków osunięcia, więc nie mieliśmy pewności - powiedział Gil.
Klif runął na długości około 40 metrów. Zwały ziemi leżące na plaży mają wysokość trzech, a nawet czterech metrów. To setki ton ziemi.
Ponieważ psy wyszkolone do szukania ludzi nie podjęły tropu, uznano, że pod ziemią nikogo nie było.