Ryszard Kalisz szef sejmowej komisji badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy, chce powołania biegłego, który sprawdziłby, czy w domu Blidów po tragicznie zakończonej akcji ABW doszło do rażących błędów i zacierania śladów.
Sejmowych śledczych zelektryzował raport Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego, z którego wynika, że na miejscu samobójstwa Barbary Blidy w jej domu rzeczywiście mogło dochodzić do zacierania śladów.
Zdaniem Ryszarda Kalisza, trudno będzie wytłumaczyć te zaniedbania niechlujstwem, brakiem profesjonalizmu, strachem, czy po prostu zwykłym pośpiechem. Tam na miejscu uniemożliwiono wejście komukolwiek, było kilka osób, a dzisiaj nie można odtworzyć zdarzenia. Szef komisji unika oskarżania kogokolwiek za te zaniedbania już dzisiaj. Wnioski będą z raporcie z prac komisji - mówi.
To jedna z ważniejszych opinii w śledztwie. Tak łódzka prokuratura ocenia ujawnioną ekspertyzę dotyczącą śladów zebranych po śmierci Barbary Blidy.
Rok od samobójczej śmierci posłanki wiadomo, że popełniono błędy przy zabezpieczaniu śladów. Wszystko wskazuje na policjantów, m.in. z Katowic. Prokurator z Łodzi nie chciał jednak tego potwierdzić. Z kolei od rzecznika śląskiej policji reporter RMF FM usłyszał, że funkcjonariusze czekają na oficjalna opinię prokuratury i dopiero wtedy będą się do niej odnosić.
Od jednej z osób, która była w domu owego dnia, Marcin Buczek usłyszał, że o żadnym celowym zacieraniu śladów nie może być mowy. Fakt, że np. nie ma śladów butów funkcjonariuszki ABW, można wytłumaczyć tym, że mogły je zatrzeć choćby załogi dwóch karetek pogotowia, które reanimowały byłą posłankę.
Ewentualne zacieranie śladów prokuratorów na razie nie interesuje. Ci muszą przede wszystkim wyjaśnić, jak zginęła Barbara Blida. Niewykluczone, że śledczy będą się starać o portret psychologiczny byłej posłanki. Chodzi o sprawdzenie, jaki był jej stan psychiczny w okresie przed samobójstwem.
14 maja komisja śledcza badająca okoliczności śmierci Barbary Blidy zdecyduje, w jakim charakterze mógłby wystąpić przed posłami Leszek Piotrowski, pełnomocnik rodziny Blidów - dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Milczarz.
Ryszard Kalisz otrzymał już ekspertyzę, z której wynika, że Piotrowski mógłby być obserwatorem lub ekspertem komisji, ale wtedy musiałby zrezygnować ze świadczenia usług prawnych na rzecz rodziny byłej posłanki SLD. Poseł przypomniał, w Sejmie doszło już do precedensu i to ostatnio, kiedy na posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości zaproszono rodzinę Olewników.
Przewodniczący komisji poinformował także, że wciąż nie otrzymał informacji z ABW, czy funkcjonariusze biorący udział rok temu w akcji w domu Blidów mogą zeznawać przed komisją w sposób jawny. Kalisz chce w tej sprawie spotkać się z premierem Tuskiem, któremu podlega Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.