Administracja prezydenta Busha po raz kolejny wylała kubeł zimnej wody na głowy Niemców, studząc ich nadzieję na zostanie stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ - pisze dziennik „The International Herald Tribune”.
Gazeta przewiduje, że ta decyzja wpłynie na pogorszenie stosunków niemiecko- amerykańskich.
W języku dyplomacji rzadko pada słowo „nie”, dlatego po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Niemiec - Joschką Fischerem, szefowa amerykańskiej dyplomacji - Condoleezza Rice mówiła: Jesteśmy za rozpatrzeniem wszystkich pomysłów dotyczących reformy ONZ. Ale jednocześnie dawała do zrozumienia, że najważniejszym zadaniem jest usprawnienie działania ONZ-u, powiększenie Rady Bezpieczeństwa to kwestia drugorzędna.
Niemcy, a u ich boku Japonia, Indie i Brazylia domagają się, by w Radzie Bezpieczeństwa zasiadali przedstawiciele 25, a nie jak dotychczas 15 krajów świata, a one same dołączyłyby do stałych członków tego gremium - USA, Rosji, Francji, Wielkiej Brytanii i Chin.