Wójt gminy Żelazków - oskarżony o udzielenie ślubu pod wpływem alkoholu - nie przyznał się do winy. Powiedział, że pół litra alkoholu wypił kilka minut po ceremonii ślubnej.

Proces wójta gminy Żelazków (pow. kaliski) oskarżonego o udzielenie ślubu pod wpływem alkoholu rozpoczął się przed kaliskim Sądem Rejonowym.

Prokurator Rejonowy w Kaliszu Maciej Leki oskarżył wójta gminy Żelazków o to, że będąc funkcjonariuszem publicznym i pełniąc funkcję kierownika urzędu stanu cywilnego, nie dopełnił obowiązków służbowych "w zakresie procedury i formy ceremonii ślubnej".

Zaniechał wykonania nakazu zachowania uroczystej formy, godnego zachowania w miejscu pracy, a czynność prawną prowadził w stanie nietrzeźwości nie mniejszej niż 2,4 promila alkoholu we krwi - powiedział prokurator Maciej Leki.

Zdaniem prokuratora, wójt Żelazkowa mówił niewyraźnie i bełkotał, "czym naruszył prawo nowożeńców do godnego i uroczystego zawarcia związku małżeńskiego oraz działał na szkodę interesu publicznego, narażając na uszczerbek zaufanie społeczne co do godności i powagi funkcjonariusza publicznego, jakim jest wójt gminy". Grozi za to do 3 lat więzienia.

Świadkowie: Mylił nazwiska, bełkotał, chwiał się na nogach i... zapomniał o obrączkach

Do zdarzenia doszło 21 listopada 2015 roku. Policję do Urzędu Gminy w Żelazkowie wezwał jeden z gości weselnych - policjant z Poznania. Poinformował, że wójt udzielający ślubu znajduje się prawdopodobnie pod wpływem alkoholu. Według świadków ceremonii ślubnej, mylił nazwiska, bełkotał i chwiał się na nogach, a nawet zapomniał o obrączkach. Policjantom odmówił udziału w badaniu alkomatem, dlatego w szpitalu pobrano mu krew do badań. Prokuratorskie postępowanie wykazało później, że w chwili udzielania ślubu wójt Żelazkowa miał nie mniej niż 2,4 promila alkoholu we krwi.

Oskarżony Sylwiusz J. zeznał  przed sądem, że ślub został zawarty zgodnie z obowiązującym ceremoniałem, "który wymaga, żeby kierownik miał założone insygnia z orłem, a kandydaci ślubowali w pozycji stojącej" - powiedział.

Zwrócono mi uwagę, że zapomniałem przekazać młodym obrączki, a zgodnie z ceremoniałem najpierw młodzi muszą złożyć podpisy, a dopiero później zakładają obrączki - zeznał oskarżony. Sylwiusz J. dodał, że przed udzieleniem ślubu nie pił alkoholu. Miał to zrobić po ceremonii.

Dwie osoby z gości weselnych zachowywały się wobec mnie agresywnie i zdenerwowały mnie. Poszedłem do swojego gabinetu, gdzie w ciągu pięciu, ośmiu minut wypiłem dwa kubki 40-procentowej metaxy. Nalałem sobie nawet trzeci kubek, ale nie zdążyłem wypić. Jeden kubek miał pojemność 250 ml
- powiedział wójt.

Zdaniem J., zawiadomienie do prokuratury złożyli przeciwko niemu opozycyjni radni, "którzy nie mogą się pogodzić z przegraną w wyborach" - powiedział.

Sędzia SR Agnieszka Wachłaczenko zapytała oskarżonego, czy ten zwyczajowo w chwili zdenerwowania wypija w ciągu 5 minut pół litra alkoholu, a także chciała się dowiedzieć, czy bełkotliwa mowa wójta podczas ceremonii ślubnej jest jego standardowym zachowaniem.

Sylwiusz J. odpowiedział, że mu się "zdarzyło" tak wcześniej pić, ale zastrzegł, że nie robi tego w trakcie pracy.

"Czułam alkohol od wójta podczas podpisywania aktu małżeństwa"

Emilia i Mateusz K. z gminy Żelazków powiedzieli przed sądem, że byli zaskoczeni zachowaniem urzędnika.

Nie podobało nam się zachowanie wójta i to, że przekręcał nazwisko, mówił niewyraźnie, zapomniał o obrączkach i niegrzecznie odezwał się do gościa, który zwrócił mu uwagę. Czułam alkohol od wójta podczas podpisywania aktu małżeństwa - powiedziała Emilia K.

Obrońca wójta adwokat Marian Wojnarowski powiedział, że będzie wnioskował o uniewinnienie Sylwiusza J., bo jego klient nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu i twierdzi, że sprawa ta "nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie aspekt polityczny". Jak dodał mec. Wojnarowski, wójt przeprosił nowożeńców i przekazał im finansową rekompensatę.

Sąd Rejonowy w Kaliszu dwukrotnie umarzał postępowanie przeciwko oskarżonemu. Na skutek apelacji prokuratury sąd okręgowy dwa razy uchylał postanowienia sądu rejonowego.

Za pierwszym razem sąd stwierdził, że to jest wykroczenie, a nie przestępstwo, i nie będzie się tym zajmował. Za drugim razem sąd umorzył postępowanie ze względu na art. 59 kk, który już nie obowiązuje, ale obowiązywał w momencie popełnienia czynu. Chodziło o to, że sąd może odstąpić od wymierzenia kary w szczególnym okolicznościach - i tak zrobił
- wyjaśnił mec. Marian Wojnarowski.

Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 13 października.

(mal)