Hanna Gronkiewicz-Waltz jest największym obciążeniem dla każdego kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta Warszawy w przyszłorocznych wyborach – pisze tygodnik "Sieci". Twierdzi, że decyzja o poświęceniu Hanny Gronkiewicz-Waltz zapadła w Platformie już kilka tygodni temu.
Problemem było tylko to, że nie znaleziono sposobu, jak przekazać jej tę wiadomość, wskazać, jakich decyzji kierownictwo partii od niej oczekuje i jak ocenia jej zachowanie. Prezydent Warszawy nie chciała się umówić z wysłannikiem Grzegorza Schetyny. A sam przewodniczący PO po kilku wcześniejszych odmowach nie zamierzał się z nią spotykać. Próbowano więc zrobić kuriera z wiceprezydenta Witolda Pahla, który we wrześniu 2016 r. został wysłany do ratusza w roli komisarza mającego pilnować Gronkiewicz-Waltz. Tyle że szybko stał się on człowiekiem prezydent miasta, choć miał tam reprezentować interesy partii i jej przewodniczącego. Grzegorz Schetyna nie zamierzał wysyłać do Hanny Gronkiewicz-Waltz żadnych listów, bo jeśli napisałby prawdę bez eufemizmów, takie pismo prawie na pewno gdzieś by wyciekło, stając się problemem i dla PO, i dla jej szefa. Nie chciał też rozmawiać przez telefon (ani żaden jego zaufany), bo taką rozmowę ktoś mógłby nagrać i byłby kolejny kłopot. Gdyby doszło do spotkania w cztery oczy, najpierw sprawdzono by możliwość nagrywania lub założenia jakiejś pluskwy, ale i tak na taką rozmowę nie sposób było się umówić. To wszystko wygląda jak kiepski film szpiegowski, ale takie są obecnie relacje przewodniczącego PO z jego zastępczynią. W efekcie te dwie osoby komunikują się z sobą poprzez konferencje prasowe. I serię niedomówień czy adresowane do siebie plotki - pisze publicysta tygodnika "Sieci".
Według ustaleń tygodnika, w Platformie już podjęto decyzję o pozbawieniu Gronkiewicz-Waltz wszystkich funkcji - problemem jest sposób, w jaki miano by tego dokonać.
Oficjalnie już całe obecne kierownictwo PO chce, by stawiła się przed komisją weryfikacyjną. Nawet jej przyjaciółka Małgorzata Kidawa-Błońska. Szefostwo partii zmierza też do jej odwołania z wszelkich funkcji, ale niewygodne byłoby wyrzucanie wiceprzewodniczącej partii z hukiem - czytamy dalej.