Z powodu pandemii kierowcy rzadziej wyjeżdżają na ulice - widać to na podstawie pracy fotoradarów. W 2020 roku liczba mandatów wystawionych w wyniku ich pracy zmniejszyła się w porównaniu do poprzedniego roku o 61 tysięcy. Największą liczbę kierowców przekraczających dopuszczalną prędkość zarejestrowano w Warszawie na ulicy Grójeckiej - 18,5 tysiąca.

Chociaż w ubiegłym roku było ich mniej, czyli 656 tysięcy, to i tak więcej niż we wcześniejszych latach: o 224 tysiące w porównaniu do 2018, i więcej o 241 tysięcy niż w 2017 roku - te dane przeanalizowali eksperci rankomat.pl

Co prawda jeździliśmy mniej, ale... chętniej przejeżdżaliśmy przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Takich przewinień wykryto o 7 tys. więcej niż w 2019 roku. Okazuje się, że to jedno z ulubionych przewinień Polaków.

To jest straszna plaga - przyznaje Michał Bojar, trener techniki jazdy w Akademii Bezpiecznej Jazdy Drive OK. 

Patrzę na to z pozycji kierowcy i trenera, który działa w kwestiach bezpieczeństwo ruchu drogowego. Od lat mamy grupę kierowców, dla których to późne zielone, wczesne pomarańczowe i nie daj Boże - wczesne czerwone jest całym czas światłem, na którym można przejeżdżać. To jest naprawdę bardzo niebezpieczne i od lat niezmienne - dodaje.



Stacjonarne fotoradary największą liczbę kierowców przekraczających dopuszczalną prędkość zarejestrowały w Warszawie na ulicy Grójeckiej - 18,5 tysiąca. Jest też niechlubny rekordzista tego zestawienia. 

Fotoradar w Ligocie Górnej w województwie opolskim zarejestrował samochód pędzący z prędkością 212 km/h na ograniczeniu do 70 km/h! To znaczy, że kierowca przekroczył dozwoloną prędkość o 142 km/h.

To prawdopodobnie nie była autostrada, tylko miejsce, gdzie mógł być pieszy, rowerzysta, gdzie mogło biegać dziecko - wylicza Bojar. Trudno to nazwać inaczej, niż skrajną nieodpowiedzialnością i przy tym dyplomatycznym określeniu pozostanę - dodaje. 

Skrajna nieodpowiedzialność czy nawet głupota wynika z braku wyobraźni. Nie tylko chodzi o przewidzenie tego, co się może wydarzyć na drodze, ale też, a może przede wszystkim - od oceny własnych możliwości. Dlatego zdecydowanie warto je sprawdzić.

Ludzie, którzy przyznają, że jeżdżą szybko, kiedy wezmą udział w szkoleniu doskonalenia techniki jazdy, nagle otwierają oczy - mówi Michał Bojar. 

I mówią "to ja jeżdżę 200/h z rodziną, a nie mogłem sobie poradzić 40/h, kiedy zaskoczyła sytuacja na drodze, na przykład w postaci poślizgu nadsterownego". I oni nagle mówią, że to się musi zmienić, choćby właśnie ze względu na rodzinę - dodaje.

Większość przewinień, jakie mają na kontach kierowcy, wynika z pośpiechu.

 Prawie wszystkim się spieszy, a tymczasem wystarczy po prostu zaplanować sobie podróż - radzi Maciej Wisławski, pilot rajdowy i rzecznik Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi. 

Wyjechać z odpowiednim wyprzedzeniem i jechać tak zwaną prędkością przyjemną, która nie powoduje napięć i nie wywołuje stresu. To jedna przyczyna łamania przepisów, ale jest i druga: my, Polacy mamy taki dość ambiwalentny stosunek do przestrzegania przepisów prawa o ruchu drogowym, czyli generalnie mamy takie luzackie podejście do przestrzegania i respektowania prawa. Tu należy położyć bardzo duży nacisk na edukację od najmłodszych lat, że prawo zawsze prawo musi znaczyć - puentuje Wisławski.

Jeśli nie przemówi rozsądek, to być może do piratów drogowych trafi argument finansowy: być może już wkrótce będą musieli płacić nie tylko wyższe mandaty, ale też wyższe składki za ubezpieczenie samochodu.

Mandaty są nieproporcjonalnie niskie w stosunku do naszych dochodów - dodaje Maciej Wisławski. 

Mandat w wysokości 100 czy 200 zł jest właściwie żaden. Wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem byłoby poważniejsze dyscyplinowanie kierowców za poważniejsze wykroczenia, na przykład zatrzymywanie prawa jazdy, albo zmuszenie kierowcy do odbycia kursów reedukacyjnych. I jeszcze obowiązkowe, jednodniowe uczestniczenie w zajęciach doskonalenia techniki jazdy. Wtedy otworzyłaby się troszeczkę ta wyobraźnia - mówi.