Jest trzymiesięczny areszt dla byłego trenera reprezentacji kolarek górskich podejrzanego o trzy gwałty na swoich podopiecznych i jedno usiłowanie gwałtu. Sąd podzielił argumenty prokuratury, że mężczyzna na wolności może utrudniać śledztwo, wpływać na świadków i poszkodowane.

Prokuratura wnioskowała o areszt przede wszystkim dlatego, aby podejrzany nie mógł utrudniać dochodzenia. Śledczy obawiają się, że były trener mógłby kontaktować się z zawodniczkami, które poinformowały o wykorzystaniu seksualnym i wpływać na ich zeznania. 

Śledczy chcą też uniknąć sytuacji, w której Andrzej P. kontaktowałby się ze świadkami - postępowanie w sprawie nieprawidłowości w Polskim Związku Kolarskim nie jest jeszcze zakończone. 

Kolejnym argumentem jest wysoka kara grożąca podejrzanemu - nawet 12 lat więzienia. 

Z zarzutów wynika, że trener gwałcił swe podopieczne w latach 2007-2014. Dochodzić do tego miało podczas zgrupowań kadry.

O wszczęciu śledztwa Prokuratura Regionalna poinformowała 9 stycznia. Oficjalnie toczy się ono w sprawie wyrządzenia w PZKol w okresie 2010-17 szkody majątkowej wstępnie oszacowanej na kwotę ponad miliona złotych.

(m)