"5 września zaczynamy długi marsz nowego ruchu" – zapowiedział prezydent Warszawy i były kandydat na prezydenta Polski – Rafał Trzaskowski. "Ja wiem, gdzie płynę i co chcę zmienić w Polsce. Jeśli chcecie tam płynąć ze mną – zapraszam" – podkreślił.
Długi wpis na Facebooku Rafał Trzaskowski rozpoczął od wspomnienia z niedawnej kampanii wyborczej. Przywołał swoje wystąpienie w Poznaniu i reakcje, jakie ono wywołało. "Pamiętam strach większości swoich sztabowców, dla których pójście pod prąd prostej polaryzacji, którą PO stosowało jako metodę od wielu lat, było katastrofą. "To koniec" - mówili. A dla mnie to był początek. Początek nowej polityki. Polityki realizowanej dla zmiany, dla ludzi - a nie odwrotnie" - opisywał Trzaskowski. "Pamiętam pierwsze reakcje zebranych na Placu Wolności wyborców PO. Lekki dystans, żeby nie powiedzieć chłód i zdziwienie. Nie tego oczekiwali. Nie na to czekali. Oni chcieli wojny, chcieli się bić - dodał.
Prezydent Warszawy stwierdził, że nie przejmował się reakcjami ani sztabowców, ani wyborów Platformy Obywatelskiej. "Wiedziałem, po co kandyduję, wiedziałem, jaką wizję Polski chcę przedstawić w tej kampanii i wiedziałem, że nowa polityka nie polega na tym, żeby coraz węższemu gronu wyborców mówić to, co chcą usłyszeć. Nowa polityka nie polega na tym, żeby płynąć z wiatrem, tylko płynąć tam, gdzie chce się dopłynąć. Czasem nawet wtedy, gdy wiatr wieje nam w twarz" - tłumaczył.
"Przez całą kampanię słyszałem: głosuję na Pana, bo mówi Pan innym głosem - naturalnie, szczerze, inaczej. To zobowiązuje! Przez ostatni tydzień słyszę, że wiele osób uważa, że powinienem się zachowywać - no właśnie - inaczej. Porozmawiajmy więc szczerze" - napisał Trzaskowski. "Jeśli mamy wygrać wybory (kiedykolwiek), to przywódca (jakikolwiek) nie może się w 100% podobać wszystkim. Tak, większość z nas nigdy nie głosuje na ideał. Rolą polityka nie jest robienie wszystkiego, żeby jego przyjaciele głosowali na niego z coraz większym entuzjazmem, graniczącym z ekstazą. Najważniejsza jest próba nawiązania dialogu z jak największą rzeszą Polek i Polaków" - przekonywał. Nawiązał też do ostatnich protestów środowisk LGBT w Warszawie i towarzyszących im kontrowersji.
"Poważnie też traktuję prawdziwe, wypływające z głębokiego poczucia upokorzenia przez rządzących i strachu przed przemocą protesty. Tylko że polityk aspirujący do roli jednego z liderów opozycji nie może uczestniczyć we wszystkich protestach, happeningach, ani nawet entuzjastycznie afirmować wszystkich ich form. Więcej - ma prawo powiedzieć, że coś mu się nie podoba, albo że jest kontrproduktywne" - napisał prezydent Warszawy. "Mimo że uważam, że tęcza nikogo nie obraża, to mam także prawo twierdzić, że z symbolami religijnymi trzeba postępować jak najbardziej ostrożnie. Domagamy się szanowania wrażliwości mniejszości - okażmy szacunek dla wrażliwości innych, nawet jeśli uważamy tę wrażliwość za przesadzoną" - zastrzegł.
"Mało kogo jak mnie drażnią furgonetki puszczające w eter kłamstwa na temat gejów i lesbijek (oraz bzdury i oskarżenia na mój temat), ale musimy walczyć z nimi w granicach prawa. Czy to wszystko oznacza, że podoba mi się reakcja państwa PiS na te happeningi i prowokacje? Oczywiście, że nie! Byłem wściekły i zły. Wielokrotnie temu dawałem wyraz. Twardo i jednoznacznie. Upolityczniona prokuratura prowokuje, sceny z aresztowania młodych aktywistek burzą w nas krew i nawet wyrok niezależnego sądu budzi kontrowersje" - napisał Trzaskowski.
Polityk zapewnił, że to, iż nie było go w stolicy w trakcie demonstracji pod Pałacem Kultury i Nauki nie znaczy, że zmienił zdanie w sprawie obrony mniejszości seksualnych przed przejawami homofobii i aktami nienawiści. "Nigdy nie zmienię w tej kwestii zdania. Zawsze będę bronił słabszych, wykluczonych, atakowanych, krzywdzonych i spychanych przez PiS na margines. Nie chcę się licytować, ale odwagi mi nie brakuje. Ale mam także prawo powiedzieć, co mi się podoba i jak oceniam różne działania" - przekonywał.
"Czego oczekują Państwo od Prezydenta miasta? Że stanie na czele wszystkich demonstracji i protestów, rozkaże Straży Miejskiej sprzeciwić się policji (na mocy przepisów COVID-owych policja ma prawo przejąć dowództwo nad Strażą)" - pytał Trzaskowski. "Trzeba dawać odpór nieproporcjonalnej reakcji państwa PiS na to co się dzieje - i robiłem to wielokrotnie. Nie wolno jednak poddawać się prowokacji władzy. Na niczym dzisiejszej cynicznej i zepsutej władzy nie zależy bardziej!" - dodał.
"Słyszałem też, że wiele osób drażni, że postanowiłem udać się teraz na urlop. Czy to najlepszy moment na urlop? Nie ma dobrego momentu. Nie da się zaplanować wyjazdu z rodziną w taki sposób, żeby w tym czasie nic się nie działo. Wielu z moich wyborców mówiło w trakcie kampanii: głosuję na niego, bo jest prawdziwy, taki jak my. Ktoś taki ma prawo spędzić dwa tygodnie z dziećmi. Czasem trzeba też wybrać miejsce z dala od domu, gdzie nie każdy nas rozpoznaje" - napisał prezydent Warszawy.
Zwrócił się też z apelem do tych, którzy wspierali go w drugiej turze wyborów prezydenckich.
"Rozumiem, że po momencie chwilowej konsolidacji opozycji na moment wyborów prezydenckich każdy ma prawo popierać kogoś, kto odpowiada mu najbardziej. Mam w sobie na tyle pokory, że wiem, że nie będę pierwszym wyborem każdej i każdego z 10 milionów Polek i Polaków, którzy zagłosowali na mnie w II turze. Ale apeluję o wzajemną, elementarną życzliwość wszystkich partii opozycyjnych. Musimy współpracować, aby wygrać z PiS. Ja za kilka dni znowu zabieram się do pracy" - napisał Trzaskowski.