Będzie wniosek do prokuratury w sprawie działania spalarni odpadów szpitalnych w Bielsku-Białej. Dokument przygotowuje Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Spalarnia została zamknięta, bo w czasie spalania odpadów wielokrotnie przekroczone było dopuszczalne stężenie niebezpiecznych substancji i gazów.
Śląskiego inspektora ochrony środowiska zaniepokoiły cykliczne raporty, które firma zarządzająca spalarnią przygotowywała dla kontrolerów. W przeszłości bowiem ta spalarnia była już sprawdzana. I za każdym razem przeprowadzane w specjalnym laboratorium analizy nie wykazywały żadnych przekroczeń.
Ale mieszkańcy pisali skargi, dlatego inspektor ochrony środowiska zmienił laboratorium. I nagle okazało się, że wyniki analiz są zupełnie inne, a spalarnie trzeba od razu zamknąć.
Najgorzej jest z dioksynami, bo ich wartości przekroczone były aż 38 razy. A dioksyny mogą m.in. uszkadzać płód oraz struktury kodu genetycznego. W spalarni było też m.in. 4-krotne przekroczenie dopuszczalnych norm rtęci, 3-krotne metali ciężkich i ponad 6-krotne pyłu.
Te przekroczenia to jest realne zagrożenie dla mieszkających tam ludzi - mówi Anna Wrześniak, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.
Spalarnię prowadzi firma, która ma swoją siedzibę w Rzeszowie. W Bielsku-Białej działała, bo dostała na to zgodę urzędu marszałkowskiego.
Natychmiastowe zamknięcie spalarni to poważny problem dla dyrekcji szpitala, która będzie teraz musiała zdecydować, gdzie spalać medyczne odpady.
We wtorek do Bielska-Białej wraz z wojewódzkim inspektorem ochrony środowiska pojedzie jeden ze śląskich wicewojewodów.
(j.)