Prace sejmowej komisji do spraw nacisków stanęły w miejscu. Posłowie czekają na opinię prawników. Chodzi o to, czy Andrzej Czuma może kierować pracami śledczych. Jako minister sprawiedliwości nadzorował bowiem działania prokuratorów, którymi między innymi zajmuje się komisja. Dziś odwołano planowane przesłuchanie Ludwika Dorna, byłego szefa MSWiA.
W ubiegłym tygodniu Krzysztof Matyjaszczyk złożył wniosek, aby Czuma wyłączył się z jej prac, ponieważ - jak uzasadniał - pełniąc obowiązki prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości nadzorował prace wszystkich prokuratorów w kraju, w tym tych, którzy zajmowali się sprawami badanymi przez komisję. Ktoś może nam zarzucić w przyszłości, że nasze posiedzenia są nieważne, albo odbywają się w niestatutowym składzie - uzasadniał poseł Lewicy.
Dlatego też Czuma poprosił prawników o dwie pisemne opinie. Zapowiedział, że do czasu ich uzyskania, posiedzenia komisji nie będą się odbywały.
Zdaniem opozycji Andrzej Czuma sparaliżował prace komisji i to niewykluczone, że na kilka tygodni. Dwa, trzy, a może i cztery tygodnie poczekamy na te ekspertyzy – uważa Arkadiusz Mularczyk z PiS. Komisja nie może pracować.
Nie musiał, ale wystąpił o dodatkowe ekspertyzy – tłumaczy z kolei kolegę z klubu były szef komisji Sebastian Karpiniuk. Ja na jego miejscu żadnych zewnętrznych ekspertyz bym nie proponował, przegłosowałbym ten absurdalny wniosek opozycji i prowadził obrady dalej - tłumaczy.
Ale i tutaj politycy opozycji odbijają piłeczkę i twierdzą, że problemu by nie było, gdyby Platforma nie wepchnęła Czumy do komisji, gdy ten opuścił rząd.
Przypomnijmy. Komisja na grudzień planuje kilka posiedzeń. Na początku przyszłego miesiąca mają być przesłuchani byli posłowie Samoobrony Lech Woszczerowicz i Janusz Maksymiuk oraz Maciej Jabłoński, szef gabinetu politycznego byłego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Także w grudniu posłowie zamierzają spotkać się z byłym szefem CBA Mariuszem Kamińskim i byłym szefem PZU Jaromirem Netzlem.