Policja wszczęła śledztwo w sprawie śmierci na Przystanku Woodstock 35-letniego mężczyzny. Wykluczono udział osób trzecich w tragedii. Mężczyznę znaleźli w piątek po południu jego koledzy, z którymi przyjechał na Woodstock z Dolnego Śląska.

Mężczyzna był reanimowany przez lekarza z pogotowia ratunkowego, jednak nie udało się przywrócić akcji serca - poinformował rzecznik Lubuskiej Komendy Policji Marek Waraksa. Dodał, że w ciągu 48 godzin zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, zbadana krew mężczyzny na obecność alkoholu i innych substancji. Na wyniki, które wyjaśnią przyczynę śmierci poczekamy około 30 dni - wyjaśnił.

Jak informuje natomiast reporter RMF FM Adam Górczewski, podczas pierwszej nocy woodstockowego szaleństwa policja w Kostrzynie odnotowała 36 zdarzeń, ale żadnych bójek, żadnych narkotyków. W tłumie najlepiej czują się złodzieje. Uczestnikom festiwalu najczęściej giną namioty i ich wyposażenie, telefony komórkowe i oczywiście portfele.

Generalnie jest jednak spokojniej niż w pobliskim Gorzowie Wielkopolskim, gdzie mieszka 120 tysięcy ludzi. Ten spokój wynika też z tego, iż fani muzyki wyciągnęli wnioski z poprzednich lat - komórki przywożą tańsze, a laptopów zabrali zdecydowanie mniej niż rok temu. To były bowiem główne łupy na poprzednich imprezach.