Wracają pytania i wątpliwości wokół tego, czy można było zapobiec zamachom 11 września i czy mogli to zrobić przedstawiciele amerykańskich władz - obecnej i poprzedniej kadencji. Już 2 dzień próbuje to ustalić specjalna komisja Kongresu USA.
W komisji zasiada 10 osób – 5 demokratów i 5 republikanów. Od wczoraj przesłuchują obecnych i byłych wysokich rangą urzędników administracji Busha i Clintona. Dziś zeznawali m.in. szef CIA George Tenet i doradca Białego Domu do spraw terroryzmu, Richard Clark.
Z oczywistych względów sporo miejsca poświęcono samym działaniom wywiadu. Komisja w specjalnym raporcie zauważą, że o ile CIA na długo przed 11 września podejmowała intensywne działania na rzecz osłabienia al-Qaedy, to nie zdołała osiągnąć nawet części zamierzonych celów. Powodem było m.in. pokładanie nadmiernej nadziei w opozycji afgańskiej, a także nie do końca przejrzyste instrukcje ze strony administracji.
O braku jasności w sprawie rozkazu zabicia Osamy bin Ladena wspominał m.in. George Tenet. Zaprzeczał istnieniu takich dwuznaczności szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego za czasów Clintona Samuel Berger.
Richard Clark zeznał natomiast, że o ile walka z terroryzmem była wśród priorytetów administracji Clintona, to za czasów Busha, przed 11 września uważano ją za sprawę ważną, ale nie najpilniejszą.
Po dwóch dniach przesłuchań można odnieść wrażenie, że komisja zmierza do konkluzji, że w obliczu zagrożeń trzeba było podjąć bardziej zdecydowane działania.
23:25