Gordon Brown osobiście telefonuje do obywateli i przekonuje, że rząd przejmuje się ich losem. To odpowiedź na spadające sondażowe słupki. Brown dzwoni do Brytyjczyków, którzy wcześniej kierowali do jego urzędu różne uwagi. Urzędnicy premiera nie zdradzają szczegółów, ale dziennikarze dowiedzieli się, że tygodniowo premier dzwoni do ponad dwudziestu osób.
Przedstawiciele Downing Street twierdzą wprawdzie, że nie jest to żadna nowa inicjatywa, ale media donoszą, iż na pomysł telefonowania do krytyków wpadł Stephen Carter, główny doradca Browna ds. strategicznych. Wybiera on na chybił trafił list lub e-mail, zleca jednemu ze swych podwładnych przygotowanie odpowiedzi, po czym Brown osobiście telefonuje.
Sondaż, którego wyniki opublikował w piątek "Daily Telegraph" pokazuje zaledwie 23-procentowe poparcie dla laburzystów, wobec 47-procentowego dla konserwatystów.