Zakaz wejścia do głównego budynku Sejmu. Zakaz nagrywania posłów i senatorów poza wyznaczoną strefą. Zakaz wejścia na galerię sejmową i tam nagrywania obrad. Przepustki sejmowe tylko dla dwóch dziennikarzy z redakcji, ale i dla nich wyznaczony "kojec" do spotkań z politykami. Tak ma wyglądać praca dziennikarzy w Sejmie po 1 stycznia. Takie zmiany - oficjalnie dla "komfortu pracy dziennikarzy" - wprowadza marszałek Sejmu. A my pokazujemy, czego bez dziennikarzy nie usłyszą, nie zobaczą i nie przeczytają Polacy.
Bez obecności dziennikarzy niemożliwe będzie sprawdzenie, czy poseł jest realnie na posiedzeniu komisji, czy wpadł tylko na chwilę, podpisał listę obecności, by dostać pieniądze, i "pracuje" w restauracji albo już bawi na zakupach świątecznych. Niemożliwe będzie pokazanie, kto w piątek o godzinie 12:00, gdy trwają jeszcze głosowania, wybiega na samolot do domu.
Nie zapytamy, kto z posłów ma dar bilokacji - kto jednocześnie potrafi być na głosowaniach, choć powinien być w drodze do Madrytu, bo pobrał już przecież diety. Sprawa posłów podróżników z PiS wyszła na jaw, bo dziennikarze połączyli sejmowe dokumenty z tym, co i kogo widzieli na własne oczy.