Szybko okrzyknięto ją kradzieżą stulecia. Do dziś zagadką pozostaje to co stało się z wartymi ponad 4,5 miliona złotych diamentami skradzionymi w Gdańsku. Dziś mija dokładnie 8 lat od głośnej kradzieży, do której doszło podczas targów biżuterii. Nazwisk sprawców nigdy nie ustalono.
Dziś w miejscu, w którym w 2007 roku odbywały się Międzynarodowe Targi Bursztynu, Biżuterii i Kamieni Jubilerskich Amberif wyburzono już większość hal wystawienniczych. Organizator wydarzenia zmienił siedzibę. Na dawnych terenach Międzynarodowych Targów Gdańskich powstać ma osiedle mieszkaniowe. Najpewniej nie ma już pomieszczenia, w którym znajdował się depozyt. To z niego złodziej wyniósł walizkę z diamentami. W środku było dokładnie 230 brylantów. Największe z nich miały centymetrową średnicę. Belgijska firma - właściciel diamentów - oszacowała straty na ponad 1,5 mln dolarów. Sprawców kradzieży do dziś nie zatrzymano. Nie wiadomo kim byli i co stało się z diamentami. Dlatego śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. Choć stało się to ponad 6 lat temu, to do dziś jego szczegóły i ustalenia są objęte tajemnicą.
Udało się odnaleźć jedynie walizkę, w której właściciele zdeponowali diamenty na terenie targów. Sprawcy mieli ją porzucić na zapleczu jednego ze sklepów w sąsiadującej z Gdynią Rumii. Przesłuchiwane były osoby z obsługi sklepu. Nie ustalono w jakich okolicznościach ta walizka tam się znalazła. Przynajmniej wiedzieliśmy w jakim kierunku sprawcy się oddalili. Były zabezpieczone monitoringi. One były przedmiotem analizy w ramach naszego postępowania - mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która prowadziła śledztwo w sprawie kradzieży. Między innymi dzięki walizce zabezpieczono obszerne materiały dowodowe: DNA i ślady odcisków palców. Ich weryfikacja i porównywanie z osobami, które zdaniem śledczych mogły mieć związek ze sprawą nie przyniosły jednak żadnego rezultatu.
Nie ma jednak wątpliwości, że sprawcy byli doskonale przygotowani. Według śledczych nie mogli być pierwszy raz na targach Amberif. Musieli też dobrze znać teren Międzynarodowych Targów Gdańskich i wiedzieli jak działało pomieszczenie depozytu. Sposób przyjmowania i wydawania depozytów nie zmieniał się od lat. Także od dawna pracowała ta sama firma ochroniarska. Wystawcy, którzy przyjeżdżali na targi otrzymywali dwie specjalne karty. Jedna z tych kart dawała sygnał do pomieszczenia depozytu, że jest osoba, która chce tam wejść. Druga karta uprawniała do pobrania depozytu. Taką kartą depozytową sprawca się posłużył. Kartą oryginalną, która została skradziona przedstawicielom belgijskiej firmy - mówi Wawryniuk. Prokuraturze nie udało się jednak ustalić gdzie i jak karty zniknęły. Nie wiadomo czy właściciele firmy je zgubili czy zostali okradzeni.
Dzień po kradzieży policja opublikowała portret pamięciowy mężczyzny, któremu ochrona wydała walizkę z diamentami. Został sporządzony na bazie zeznań ochroniarzy. Nie było innej możliwości. Kamera przed wejściem do depozytu służyła jedynie do bieżącej obserwacji. Obraz nie był rejestrowany. Depozyt miał pobrać około 30-letni mężczyzna w czarnej koszuli i czarnym garniturze. Nie mówiący po polsku, o południowym typie urody. To on miał posłużyć się dwiema kartami, które wcześniej wydano przedstawicielom belgijskiej firmy. Według śledczych mężczyzna jednak nie zaplanował i nie dokonał kradzieży sam, a sprawców było najprawdopodobniej dwóch. W kręgu podejrzeń byli zarówno wystawcy, uczestnicy targów, osoby pracujące przy ich organizacji, ochrona a także właściciele skradzionych diamentów.
Jednym z wątków, który badała prokuratura była sfingowana kradzież na zlecenie w celu wyłudzenia odszkodowania. Wiadomo, że diamenty były ubezpieczone. W tej kwestii poproszono o międzynarodową pomoc prawną. Śledczy poznali wysokość ubezpieczenia. Ustalili też, że zostało ono wypłacone. Hipoteza o mistyfikacji kradzieży i wyłudzeniu odszkodowania jednak się nie potwierdziła. Ostatecznie w czerwcu 2008 roku śledztwo zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Nigdy później nie pojawiły się także żadne nowe informacje, które pozwoliłby to śledztwo wznowić.