W polskich szkołach w ubiegłym roku odnotowano 74 gwałty, czyli aż o 60 więcej niż rok wcześniej - wynika z danych Komendy Głównej Policji, do których dotarła "Rzeczpospolita". Eksperci uważają, że to efekt zbyt liberalnej polityki wychowawczej Ministerstwa Edukacji.

W kraju jest ponad 21 tysięcy podstawówek i gimnazjów, więc statystycznie rzecz biorąc, liczba gwałtów jest nieznaczna. Jednak fakt, że w szkołach w ogóle do nich dochodzi, jest szokujący. Liczby te są tym bardziej wymowne, że policja podaje dane o  przestępstwach stwierdzonych, czyli takich, na popełnienie których są dowody, a sprawy trafiły do sądu.

W szkołach dochodzi też do przestępstw przeciwko obyczajności, czyli np. przypadków pedofilii i rozpowszechniania pornografii. W 2012 roku było ich 181 (w 2011 roku - 266).

Eksperci twierdzą, że przestępczość w szkołach to efekt liberalnej polityki wychowawczej wprowadzonej przez duet Hall-Szumilas, byłą i obecną minister edukacji. Minister edukacji Krystyna Szumilas ogłosiła 2013 rokiem bezpiecznej szkoły. Nie usłyszeliśmy jednak żadnej koncepcji na walkę z przestępczością - czytamy w gazecie.

(bs)