"Tak ciężkiej służby jeszcze nie miałem w ciągu 10 lat pracy w parku" - mówi RMF FM komendant straży Tatrzańskiego Parku Narodowego Edward Wlazło. Chodzi o sobotnie wydarzenia na drodze do Morskiego Oka. Do dantejskich scen doszło, kiedy strażnicy namawiali turystów, by zeszli na parking na Palenicy Białczańskiej jeszcze zanim zapadnie zmrok. Około 300 osób chciało jednak za wszelką cenę zjechać saniami.
Nie pomogły tłumaczenia, że wszyscy nie zmieszczą się do sań, bo jest ich za mało. Turyści reagowali agresją, wyzwiskami, a nawet chcieli bić strażników parku.
Spotkałem się z bardzo dużą wulgarnością, przede wszystkim ludzi młodych - przyznaje Wlazło. To w większości byli ludzie roszczeniowi, w stanie po spożyciu alkoholu. Naprawdę było ciężko - dodaje.
Strażnicy chcieli uniknąć powtórki sytuacji sprzed kilku dni, kiedy turyści utknęli na Włosienicy i wzywali wszelkie możliwe służby ratunkowe, bo nie potrafili po zmroku zejść asfaltową drogą z Morskiego Oka.
Więcej o tej sprawie można przeczytać na stronie "Tygodnika Podhalańskiego", który poinformował o skandalicznym zachowaniu turystów.
(mn)