Od ponad trzech tygodni szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński ma dostęp do raportu Julii Pitery o działalności podległej mu służby. Mimo to wciąż nie zapoznał się z treścią dokumentu. Równocześnie nie stawia się na przesłuchaniach sejmowej speckomisji i zasłania się… nieznajomością raportu.
Co stoi na przeszkodzie, by Kamiński przeczytał dzieło Pitery? W tej chwili już chyba tylko ambicja i wzajemna niechęć. Po wielkich bojach Kamiński dostał zgodę na zapoznanie się z treścią raportu, ale w kancelarii tajnej w siedzibie premiera. Mimo to poprosił o przesłanie mu dokumentów do jego biura, choć budynki CBA i Kancelarii Premiera dzieli zaledwie 300 metrów. Julia Pitera upiera się jednak, że jeśli Kamiński chce przeczytać raport, musi pofatygować się osobiście:
Jak dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski, Kamiński pójdzie przeczytać raport, ale dopiero za kilka dni. A wtedy dokument będzie już jawny dla wszystkich, bo premier Donald Tusk wydal formalną decyzję o odtajnieniu części raportu Pitery. Tylko kilka stron opracowania ma nadal pozostać tajnych.