Katastrofa budowlana w Świętochłowicach: zawalił się strop między parterem a piwnicą w kamienicy przy ul. 1 Maja. Ucierpiały cztery osoby, ale - jak dowiedziała się reporterka RMF FM Anna Kropaczek - nie odniosły poważnych obrażeń. Ze wstępnej i nieoficjalnej hipotezy wynika, że strop był przeciążony. Sygnał w sprawie katastrofy dostaliśmy od Słuchacza na Gorącą Linię RMF FM. Strażacy przeszukujący gruzowisko, po blisko 12 godzinach akcji, potwierdzili wieczorem, że nie ma w nim ludzi i zakończyli działania.
Do katastrofy doszło w sklepie na parterze kamienicy: nagle zawaliła się tam podłoga na powierzchni 15 metrów kwadratowych.
Cztery osoby wpadły do piwnicy. Trzy z nich wydostały się na parter o własnych siłach, jedną przygniótł gruz i musieli ją wyciągać strażacy.
Kamienica ma dwa piętra. Z budynku ewakuowano jeszcze 5 osób.
Byłam w domu, ale nic nie było czuć, żeby coś się zawaliło, nic nie było słychać. Wychodziłam do przedszkola i pan z wodociągów stwierdził, że mam stać w miejscu, bo nie wiadomo, czy nie będziemy ewakuowani, bo prawdopodobnie sklep się zawalił - opowiadała reporterowi RMF FM Marcinowi Buczkowi mieszkanka kamienicy.
Jak powiedziała, budynek ma około 100 lat, a stropy są w nim drewniane i bardzo słabe.
Jak ustalił nasz dziennikarz, wiadomo już, że mieszkańcy kamienicy będą mogli wrócić do swoich mieszkań: inspektor budowlany zakazał bowiem wstępu tylko na parter, gdzie nikt nie mieszka - mieści się tam tylko sklep.
Strop był przeciążony i to mogło doprowadzić do dzisiejszej katastrofy budowlanej w Świętochłowicach - taka jest wstępna i nieoficjalna hipoteza przyczyny zdarzenia.
Nie było jakichkolwiek zaniechań w remontach, ponieważ strop piwniczny jest najmocniejszym stropem, jaki był. Z tego co mówili strażacy, inspektor (budowlany - przyp. red.) nastąpiło przeciążenie stropu w sklepie - mówi Robert Błaszczyk z miejskiego przedsiębiorstwa zarządzającego budynkami w Świętochłowicach.
Możemy z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że w uszkodzonej części budynku nie ma już ludzi. Gruzowisko zostało przeszukane z wykorzystaniem dwóch psów i uprzątnięte, zaś strop - podstemplowany - powiedział rzecznik prasowy świętochłowickiej straży pożarnej mł. kpt. Rafał Binięda, gdy zakończono przeszukiwanie gruzowiska.
Wcześniej o szpitala trafiły dwie osoby - jedna po badaniu została zwolniona do domu, druga pozostała w szpitalu. Dwie pozostałe osoby odmówiły przyjęcia pomocy medycznej. Obrażenia, jakich doznały to były potłuczenia, otarcia - wyjaśnił kpt. Binięda.
Według informacji straży pożarnej, budynek powstał jeszcze przed I wojną światową, ok. 1900 r. Przyczyny katastrofy określą biegli.
(e, mal)