"Rzeczpospolita" dotarła do niepublikowanych danych Polskiej Komisji Akredytacyjnej ws. uczelni i kierunków studiów. Jak się okazuje, niektóre z nich lepiej omijać, a już na pewno trzeba je dokładnie prześwietlić przed dokonaniem wyboru.
Według Polskiej Komisji Akredytacyjnej po wejściu w życie nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym, dwa lata temu, zwiększyła się liczba ocen negatywnych, które PKA wystawiła ocenianym kierunkom. Dzieje się tak, bo wykładowcy są specjalistami w innych dziedzinach niż te, które powinny być nauczane na danym kierunku studiów. Na przykład w Radomiu jedna z uczelni na kierunku ubezpieczenia prowadziła wykłady ze spawalnictwa. Stało się tak dlatego, że specjaliści akurat od tej dziedziny byli do wzięcia na miejscowej politechnice.
M.in. z takich powodów PKA musiała odrzucić wiele wniosków uczelni dotyczących nadania uprawnień do kształcenia. I tak w przypadku studiów I stopnia, czyli licencjackich, najczęściej odrzucane były wnioski dotyczące kierunków: bezpieczeństwo wewnętrzne oraz fizjoterapia. W przypadku studiów II stopnia, a więc nadających tytuł magistra, najwięcej zastrzeżeń budziły, poza wspomnianą już fizjoterapią, ekonomia, zarządzanie, pielęgniarstwo oraz pedagogika.
Przewodniczący PKA prof. Marek Rocki przekonuje, że maturzyści, którzy myślą o rozpoczęciu kształcenia na tych kierunkach, szczególnie jeżeli są one wykładane na uczelniach niemających jeszcze wyrobionej renomy, powinni być szczególnie ostrożni. To uwaga przede wszystkim do tych maturzystów, którzy wybierając uczelnię, kierują się przede wszystkim kryterium ceny oraz odległością od domu. To, że jest tanio i blisko, nie jest równoznaczne z tym, że będzie dobrze - zaznacza w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Rocki.
Rzecznik resortu nauki i szkolnictwa wyższego Kamil Melcer ostrzega zaś przed uczelniami, które wprost próbowały oszukiwać studentów, pobierając od nich opłaty, do których nie miały prawa, lub stwarzały problemy z wypłatą stypendiów. Planujemy uruchomienie przeznaczonego dla maturzystów serwisu z takimi ostrzeżeniami, ale nastąpi to najwcześniej w przyszłym roku akademickim - zapowiada.
Zanim ruszy serwis, rzecznik zachęca do przeszukiwania forów internetowych. Maturzyści mogą ze swoimi wątpliwościami zwrócić się także do ministerstwa za pomocą formularza kontaktowego. W ciągu dwóch tygodni powinni otrzymać informację, czy np. dana uczelnia nie jest objęta postępowaniem sprawdzającym - twierdzi Melcer.