Oszustwa inwestycyjne zawierają kuszącą obietnicę dużego zysku w krótkim czasie poprzez inwestycje w akcje, obligacje, a coraz częściej w kryptowaluty. Do funkcjonariuszy z Radzynia Podlaskiego (woj. lubelskie) zgłosił się 19-latek, który padł ofiarą oszustów. Telefonicznie została mu przedstawiona atrakcyjna oferta inwestycyjna na rynku kryptowalut. W rezultacie inwestor stracił ponad 40 tysięcy złotych.
19-letni mieszkaniec gminy Komarówka Podlaska zgłosił się na policję i poinformował, że kiedy przeglądał serwisy społecznościowe, zobaczył reklamy, które wśród młodzieży udostępniały "sławne osoby". Reklamy te dotyczyły inwestowania w kryptowaluty. Zainteresowany szybkim zarobkiem zarejestrował się na podanej stronie internetowej, tam udostępnił dane z dowodu osobistego i zdjęcie karty płatniczej.
Krótko po tym zadzwoniła do niego kobieta, która miała pomóc w dalszym prowadzeniu konta. Poinformowała go, że aby zacząć zarabiać na kryptowalutach, niezbędna jest wpłata na wirtualny portfel pieniędzy w kwocie 1000 złotych. Młody mężczyzna wykonał jej polecenie.
Kobieta poinformowała również, że istnieje możliwość inwestowania przy wsparciu prywatnego profesjonalnego analityka, tę propozycję mężczyzna również przyjął. Rzekomy specjalista finansowy przedstawił mu ofertę.
Dalszy kontakt odbywał się za pomocą popularnego komunikatora. Analityk zaproponował, aby 19-latek wziął kredyt w wysokości 50 tysięcy złotych i zainwestował na 10 dni w papiery wartościowe. Po tym czasie inwestycja miała się zakończyć, a zysk w wysokości 160 tysięcy złotych miał trafić do niego na konto.
19-latek złożył wniosek do banku o udzielenie kredytu, a po kilku dniach miał pieniądze na koncie. Przelał je na wirtualny portfel.
Prywatny analityk w jego imieniu dokonywał inwestycji, a 19-latek obserwował na swoim wirtualnym koncie przychody, które sięgały nawet 34 tysięcy euro.
Jednak po kilku dniach mężczyzna zorientował się, że portal, na którym zainwestował środki finansowe, jest oszustwem. Natychmiast napisał do swojego prywatnego analityka, że chce zamknąć inwestycję i wypłacić pieniądze. Rzekomy doradca zapewnił go, że wciągu kilku dni nastąpi wypłata środków finansowych. Tak się nie stało: pieniądze nie zostały wypłacone, a kontakt z analitykiem się urwał.
Okazało się, że straty sięgają ponad 40 tysięcy złotych.