Piotr Kownacki wielkim nieobecnym podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim. Lech Kaczyński wręczył nominację na stanowisko szefa swojej kancelarii Władysławowi Stasiakowi. Kownacki stracił stanowisko za wywiad, w którym skrytykował swojego pryncypała twierdząc, że w kancelarii panuje chaos, bo Lech Kaczyński nie ma planu działania.
Nominacja dla Stasiaka nie jest żadną niespodzianką. Władysław Stasiak już pierwszego dnia urlopu Piotra Kownackiego wysyłał sygnały, że mógłby tę funkcję objąć i był naturalnym liderem wyścigu o szefowanie kancelarii. W ostatnich dniach wyrósł mu co prawda konkurent w postaci Aleksandra Szczygły, obecnego szefa BBN-u, który również miał poważne chęci i poważne szanse jako człowiek bardziej skory do kąsania rządzącej koalicji niż lubiany nawet w owej koalicji Władysław Stasiak.
Ostatecznie prezydent postawił jednak na spokojnego urzędnika. W samej kancelarii dał się słyszeć wielki oddech ulgi, bo – jak można było usłyszeć – praca z obecnym szefem BBN-u to byłoby wielkie pole minowe. Po Władysławie Stasiaku nie należy się spodziewać zajadłych ataków na rząd. Można to nawet odczytać jako próbę podjęcia mocno zdystansowanej, ale jednak współpracy z gabinetem Donalda Tuska. A jakie szanse ma Władysław Stasiak na zmianę wizerunku prezydenta? Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Agnieszki Burzyńskiej:
Piotr Kownacki wsławił się ostatnio zaskakującym wywiadem prasowym. W rozmowie dla "Dziennika" z rozbrajającą szczerością skrytykował Lecha Kaczyńskiego. Przedstawiał swego szefa jako osobę wprowadzającą chaos, niezorganizowaną i trudną we współpracy. Mówił m.in., że prezydent jest "zbyt szczery i zbyt prostolinijny" i ma "o to do niego pretensje".