Zakazy wejścia na stadion dla pseudokibiców zatrzymanych po bójce Warszawie przed meczem Polonii Warszawa z Legią to zupełna fikcja. Nawet imienne karty wydane w jednym mieście, nie utrudnią chuliganom zakupu biletu na mecz w innym.
Dlaczego tak się dzieje? Zakazu nikt nie egzekwuje. Kibic, który trafi na czarną listę, może bez przeszkód kupić bilet na mecz, ponieważ wiele klubów nie sprawdza jego danych, mimo że ustawa o imprezach masowych do tego zobowiązuje.
Na pytanie, dlaczego kluby łamią prawo i wpuszczają bandytów na swoje stadiony, wiceprezes Legii Jarosław Ostrowski odpowiada: Moim zdaniem jest to swego rodzaju umowa między klubem a tymi osobami. Klub, który przyjmuje kibiców, wpuszcza dużą ich liczbę poza klubem i poza kontrolą kogokolwiek - dla świętego spokoju.
Pseudokibicie grożą, że jeśli nie zostaną wpuszczeni, urządzą rozróby w mieście. Kluby twierdzą, że same sobie z tym nie poradzą. Nie wystarczy bowiem ustanowić represyjne prawo, trzeba je jeszcze egzekwować. Jeden z pomysłów to objęcie chuliganów ze stadionowymi zakazami elektronicznym dozorem dla skazanych. Zajmie to jednak co najmniej kilka lat.
Pierwszy sprawdzian dla zatrzymanych kibiców Legii już dziś o godzinie 19. Zobaczymy, ile osób będzie na stadionie podczas meczu z ŁKS-em w Pucharze Ekstraklasy.