"Ci ludzie są niewinni. To jest farsa" - mówił we wtorek w sądzie poznański gangster Maciej B., ps. Baryła - świadek w procesie byłego senatora Aleksandra Gawronika, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary. Według prokuratury, odsiadujący wyrok dożywocia gangster był naocznym świadkiem podżegania do zabójstwa Ziętary. Na wtorkowej rozprawie B. odwołał jednak wszystkie poprzednie zeznania obciążające Gawronika, twierdząc, że do ich składania zmuszany był m.in. przez prokuratora. Rozprawa w poznańskim sądzie okręgowym odbywała się przy wyjątkowych środkach ostrożności. Na sali znajdowali się antyterroryści, a publiczność przed wejściem na rozprawę była przeszukiwana.
Maciej B. składał zeznania w osobnym pomieszczeniu, sąsiadującym z salą rozpraw. Sąd nie zgodził się z wnioskiem pełnomocnika Gawronika, by świadek nie był przesłuchiwany z odrębnego pomieszczenia. Środki bezpieczeństwa są stosowane ze względu na bezpieczeństwo świadka - podkreślił sąd.
Maciej B. oświadczył podczas rozprawy, że o sprawie Ziętary nic nie wie. Odwołał wszystkie poprzednie zeznania, łącznie z tym, co mówił m.in. w trakcie zaprezentowanego w sądzie zapisu z eksperymentu procesowego.
Mnie zwerbowano, bym zeznawał o zabójstwach za akt łaski. Zostałem zwerbowany przez CBŚ i prokuratora Kosmatego. Obiecano mi akt łaski za zeznania przeciwko Gawronikowi i Świtalskiemu (biznesmen Mariusz Świtalski, założyciel spółki Elektromis; Gawronik jest oskarżony o nakłanianie ochroniarzy spółki do porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa Jarosława Ziętary - przyp. red.). Próbowano mnie wykorzystać. Każdy z wyrokiem, jaki ja otrzymałem, zgodziłby się na to. Byłem instruowany, co zeznawać. Uczyłem się na pamięć wszystkiego, co dotyczyło sprawy - mówił "Baryła" w sądzie.