Rozmowa premiera z Julią Piterą nie jest dla nas sprawą priorytetową - usłyszała reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka od rzecznika rządu Pawła Grasia. A jeszcze wczoraj Donald Tusk zapowiadał, że w najbliższym czasie będzie chciał z minister do spraw korupcji porozmawiać i wyjaśnić jej zaniechania w sprawie afery hazardowej.
Okazało się bowiem na przykład, że dzień po opublikowaniu kompromitujących stenogramów z rozmów Zbigniewa Chlebowskiego z lobbystą Ryszardem Sobiesiakiem Julia Pitera wyjechała do Strasburga, by... wygłosić wykład o nielegalnym finansowaniu partii politycznych.
Do spotkania Pitery z Donaldem Tuskiem dojdzie jednak dopiero w przyszłym albo kolejnym tygodniu. Ona sama natomiast tłumaczy się teraz niczym mechanik samochodowy z kultowego filmu "Brunet wieczorową porą": Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiona jestem.
Na pytanie, dlaczego nie zajęła się wyjaśnianiem afery, choć powinna to zrobić, odpowiada: A z jakiego powodu? Ja nie znam tej notatki, ja nie byłam w ogóle informowana o istnieniu takiego dokumentu:
Od czego więc jest Julia Pitera w kancelarii premiera? Od zapobiegania nieprawidłowościom. Tylko że ja niekoniecznie mówię głośno - wyjaśnia:
Pitera dodaje również, że nie może kontrolować każdej ustawy. Czuję się być dość silna i przebojowa, ale jest jakaś granica - zaznacza: