Nie było dziesiątek tysięcy manifestantów na ulicach Warszawy. Były za to przemówienia, transparenty i hasła. Najwięcej zwolenników – 11 tysięcy – zgromadził wiec platformy Obywatelskiej. Na manifestację LPR przyszły 2 tysiące, a PiS – około 8 tys. osób.

Jako pierwsi marsz "Białej Róży" zaczęli sympatycy tonącej w sondażach Ligi Polskich Rodzin. Organizatorzy rozdawali białe róże (co ciekawe, nie polskie a holenderskie!), były flagi narodowe oraz z logo Ligi Polskich Rodzin; uczestnicy marszu z Młodzieży Wszechpolskiej i Ruchu Patriotycznego mieli też własne transparenty. Wg policji, przed Sejmem zgromadziło się ok. 2000 osób, wcześniej LPR zapowiadała, że będzie... 15 tys. demonstrantów.

Liga tak boi się „prowokacji środowisk liberalnych”, że wprowadziła ograniczenia w kontaktach z mediami: z dziennikarzami mogli rozmawiać tylko posłowie i senatorowie. Zagrożono, że inni, którzy się wypowiedzą, będą "wypraszani z marszu", jako podejrzani o udział w prowokacji.

Jako druga wystartowała Platforma Obywatelska: z Placu Piłsudskiego na Plac Zamkowy przeszedł "Błękitny marsz". Wzięło w nim udział około 11 tys. osób. PO protestowało przeciw rządom PiS-u, domagało się dymisji gabinetu Kaczyńskiego i nowych wyborów. "Dość kaczorów, chcemy wyborów!" - to jedno z haseł manifestacji.

Wygłoszone przez liderów partii przemówienia były delikatne i łagodne. Pojawiały się w nich hasła: „Nie ma solidarności bez miłości”, a także deklaracje: „Nie chcemy się kłócić, a rozwiązywać normalne problemy”. Poza tym liderzy Platformy podkreślali, że domagają się nowych wyborów. Posłuchaj relacji Agnieszki Burzyńskiej:

Niektórzy uczestnicy wymachiwali flagami z logo Platformy, inni przywieźli własne transparenty i takie hasła: "Polska wolna - solidarna", "Prawo i Sprawiedliwość to semantyczne nadużycie", "Przeproście i Spadajcie". Uwagę zwracała grupa młodych działaczy PO z Lublina, którzy przyjechali w koszulkach z napisem: "Czy ja to ZOMO", nawiązującym do wypowiedzi premiera Jarosława Kaczyńskiego z wiecu w Stoczni Gdańskiej.

O 13 przed wejściem do Pałacu Kultury i Nauki rozpoczął się wiec PiS-u: partia rządząca chce pokazać, że nie brakuje jej zwolenników. Tych zgromadziło się około 8 tysięcy. Była za to scena: na jej tylnej ścianie umieszczono flagę narodową, na której widnieje napis "Solidarna Polska".

Po obu stronach sceny ustawiono duże telebimy na których pokazywano film "Przed i PO", którego głównymi bohaterami są liderzy PO Donald Tusk i Jan Rokita. Po godz. 14 rozpoczeło się wystąpienie premiera Jarosława Kaczyńskiego. Wystąpienie premiera nie było jednak utrzymane w konwencji walki politycznej. Kaczyński skupił się na wymienianiu licznych dokonań PiS, a także tego, co jego partia mogłaby jeszcze zrobić, gdyby jej nie przeszkadzano. Posłuchaj relacji Agnieszki Milczarz:

Wcześniej oczekiwanie sympatykom PiS-u umilały muzyczne motywy wyborcze partii, a także spełniający rolę wodzireja Michał Kamiński, który co i rusz atakował politycznych przeciwników i oczywiście nieprzychylne PiS-owi media.

Przygotowaniom do wieców towarzyszyło polityczne zamieszanie i wielkie plany. Skończyło się jednak dość skromnie – i władza, i opozycja wypadły na ulicach stolicy raczej blado. Wiecowanie w Warszawie podsumowuje Agnieszka Milczarz:

Przez stolicę przetaczało się w sumie 8 różnych manifestacji, m.in. sympatyków prezesa NBP Leszka Balcerowicza i przeciwników „zawłaszczenia władzy w Polsce przez eurosyjonistów i klerykofaszystów”. Manifestacje zabezpieczało około 2000 policjantów, wspieranych przez straż miejską.

W stolicy jednak było spokojnie. Policja zatrzymała jedną osobę, działacza ugrupowania Młodzi Socjaliści. Miała ona przy sobie petardy i jajka. Ta osoba została przesłuchana i zostanie sporządzony wniosek do sądu grodzkiego wobec niej - mówi rzecznik stołecznej policji.