10 sierpnia mają być znane wyniki sekcji zwłok kobiety i dziecka, zmarłych na porodówce w szpitalu w Rzeszowie. Prokurator wszczął śledztwo ws. tragedii sprzed tygodnia. Mąż 40-latki w doniesieniu do prokuratury zarzuca lekarzom zaniedbania.
Jak donosi reporter RMF FM Krzysztof Kot, na razie wiadomo tylko tyle, że po czterech dniach pobytu kobiety w szpitalu zrobiono jej cesarskie cięcie. Jak twierdzi placówka, dziecko urodziło się martwe i mimo reanimacji nie zaczęło oddychać.
Dzień po porodzie w jamie brzusznej 40-latki stwierdzono obecność płynu. Lekarze ją zoperowali, a następnego dnia zmarła.
Kluczowe dla ustalenia przyczyn tragedii będą wyniki badań histopatologicznych tkanek pobranych od matki i dziecka. Prokuratorzy zabezpieczyli również dokumentację medyczną ze szpitala i przychodni rodzinnej, pod której opieką była w czasie ciąży kobieta.
(edbie)