Prokuratura Krajowa i pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej ścigają 98-letniego Ukraińca Michaela K., podejrzanego o popełnienie zbrodni przeciwko ludzkości. Sąd w Lublinie zdecydował dziś o aresztowaniu mężczyzny, który przebywa obecnie na terenie USA. Pion śledczy IPN zapowiedział wystąpienie do Stanów Zjednoczonych o wydanie go Polsce. Na mocy rozkazu Michaela K. - jako dowódcy kompanii Ukraińskiego Legionu Samoobrony - zamordowano mieszkańców wsi Chłaniów, Kolonii Chłaniów i Kolonii Władysławin.

Michael K. jest obywatelem USA i według informacji PK i IPN przebywa na terenie tego kraju. Śledczy wystąpią do władz Stanów Zjednoczonych o wydanie Michaela K. Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Lublinie skierował do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania. To pierwszy krok do rozpoczęcia procedury ekstradycji - mówi prokurator Jacek Nowakowski.

Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie Dariusz Abramowicz poinformował, że sąd uwzględnił wniosek śledczych IPN i zdecydował o zastosowaniu tymczasowego aresztowania na trzy miesiące od daty zatrzymania podejrzanego.

Sąd uznał, na podstawie przedstawionych przez IPN materiałów, że zachodzi duże prawdopodobieństwo, iż podejrzany popełnił zarzucane mu czyny, za które grozi wysoka kara - 12 lat więzienia lub 25 lat więzienia lub dożywocie - mówił Abramowicz.

Decyzja lubelskiego sądu umożliwia śledczym z IPN wszczęcie procedury wystąpienia do USA o wydanie Polsce Michaela K.

Michael K. - znany również jako Mychajło K. - jest podejrzany o popełnienie zbrodni przeciwko ludzkości, stanowiącej także zbrodnię wojenną. Według zgromadzonych materiałów obecnie 98-latek 23 lipca 1944 roku, będąc dowódcą kompanii kolaborującej z SS ukraińskiej jednostki, wydał rozkaz wymordowania mieszkańców wsi Chłaniów, Kolonii Chłaniów i Kolonii Władysławin oraz spalenia zabudowań tych miejscowości - mówi Nowakowski. Zginęły wówczas 44 osoby.

Atak Ukraińców był odwetem na ludności cywilnej za zdarzenia, które miały dzień wcześniej. Wtedy to partyzanci w zasadzce zabili dowódcę oddziału ULS. Według ustaleń prokuratorów dokonali tego partyzanci sowieccy. To jednak nie ma znaczenia, czy to byli Polacy czy partyzanci radzieccy - tłumaczy prokurator Nowakowski. Doszło to mordu ludności cywilnej i to jest podstawą do sformułowania zarzutów w myśl prawa międzynarodowego - dodaje.

Oprócz tego mężczyzna podejrzewany jest także o branie udziału w tłumieniu powstania warszawskiego.

Mychajło K. (ur. w 1919 roku w Łucku), pseud. Wołk, był od 1944 roku był dowódcą 2. kompanii ULS, która uczestniczyła wraz z całym Legionem w pacyfikacji Chłaniowa i Władysławina. We wrześniu 1944 r. razem z częścią żołnierzy swojej kompanii ULS pod dowództwem płk. Petra Diaczenki jak mówią różne źródła miał tłumić powstanie warszawskie. Od marca 1945 roku był oficerem w 14. Dywizji Grenadierów Waffen SS "Galizien".

Chcąc wyemigrować do USA oszukał służby imigracyjne w 1949 roku, zatajając swoją niechlubną historię wojenną. Powiedział, że w latach 1944-1945 przebywał w obozie pracy. W opublikowanych w 1995 roku wspomnieniach ujawnił, że po ataku w czerwcu 1941 roku Niemiec na Związek Radziecki wstąpił do Wehrmachtu i walczył na terenie Ukrainy i Rosji. Za zasługi został nawet odznaczony Krzyżem Żelaznym.

Jak długo potrwa procedura? To już zależy od strony amerykańskiej. Mamy nadzieję, że uda się sprowadzić go do Polski i postawić zarzuty - mówi prok. Nowakowski.

Syn Michaela K., Andrij (Andriy), odmówił skomentowania oświadczenia polskiej prokuratury. Podkreślił jednak, że jego ojciec nie był w Polsce i nie ponosi odpowiedzialności za żadne zbrodnie wojenne.

Agencję AP, która jako pierwsza opisała przeszłość jego ojca w 2013 roku - informując m.in. o tym, że Michael K., nie niepokojony przez nikogo zbrodniarz wojenny mieszka w USA od 1949 roku - Andrij K. oskarżył o "skandaliczne i bezpodstawne zniesławienie". Powiedział także, że agencja ta "pozwala wykorzystywać się jako narzędzie putinowskich fałszywych informacji (fake news)".

(az/łł)