Prokuratura sprawdzi, kto dopuścił do zatrucia wód gruntowych w Olsztynie. Jak dowiedział się reporter RMF FM Andrzej Piedziewicz, olsztyńscy prokuratorzy oficjalnie wszczęli śledztwo w sprawie pozostałości po dawnej gazowni, z których do gleby w centrum miasta przenikają rakotwórcze związki chemiczne. Jest ryzyko, że za kilka lat dotrą one do jednego z miejskich ujęć wody.
Na postawienie zarzutów konkretnym osobom jest - jak twierdzą śledczy - za wcześnie. O tym, że w centrum Olsztyna znajduje się zbiornik z trującymi substancjami, pozostałymi po gazowni, wiadomo od wielu lat. Od roku natomiast miejscy urzędnicy wiedzą również, że groźne chemikalia wyciekają do gleby.
Wszczęto śledztwo w sprawie składowania wbrew przepisom odpadów, mogących zagrażać życiu i zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym - mówi naszemu reporterowi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski:
Znalezienie winnych może być jednak bardzo trudne. Sprawa samego zatrucia terenu mogła się już przedawnić, trudno będzie również jednoznacznie wskazać urzędników, którzy nie dopilnowali, by teren został oczyszczony z niebezpiecznych substancji. Tym bardziej, że oni sami tłumaczą się brakiem pieniędzy na tego typu działania.