"Irena Dziedzic zmarła ponad pięć miesięcy temu, a jej odejście wciąż budzi wiele wątpliwości. Jedna z nich została właśnie rozwiana. Jak udało nam się dowiedzieć, gwiazda PRL-owskiej telewizji nie została otruta" - donosi "Super Express".

Gazeta przypomina, że Dziedzic zmarła na początku listopada, ale uroczystości pogrzebowe odbyły się dopiero w styczniu - nie było bowiem osoby, która zajęłaby się pochówkiem.

Co więcej, od 6 listopada prowadzone jest śledztwo, które ma wyjaśnić przyczyny śmierci legendarnej prezenterki. Prowadzone jest m.in. pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.

W ramach postępowania zlecone zostały badania toksykologiczne, które miały zweryfikować wersję mówiącą o otruciu gwiazdy.

W toku śledztwa zlecono sekcję zwłok, która wykazała cechy niewydolności krążeniowo-oddechowej oraz zmiany chorobowe u pokrzywdzonej. Z uzyskanej opinii z badań toksykologicznych wynika, że pokrzywdzona zażywała określone leki, jednak w cechach medycznych i ilościach zalecanych przez lekarzy. Stężenia substancji we krwi nie miały wpływu na mechanizm śmierci pokrzywdzonej. Jednocześnie na tę chwilę nie ma podstaw do przyjęcia, że do jej śmierci przyczyniły się osoby trzecie - poinformował w rozmowie z "Super Expressem" rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Marcin Saduś.


Pełny artykuł znajdziecie na stronach "Super Expressu" >>>>