Polska bez prawa do decyzji i bez prawa dowodzenia Eurokorpusem. Taki status MON wybrał dla Polski. „Polska będąc tylko krajem stowarzyszonym nie będzie miała prawa dowodzenia Eurokorpusem” – potwierdził w rozmowie z naszą dziennikarką w Brukseli rzecznik Eurokorpusu pułkownik Vicente Dalmau.

Polska od 2010 roku starała się o status kraju ramowego, czyli status pełnego członka w Eurokorpusie. W 2019 roku Polska miała objąć rotacyjne dowództwo całym Eurokorpusem. Polska się do tego przygotowywała - potwierdził Dalmau. Jak poinformowało wczoraj MON, Polska zrezygnowała jednak z ubiegania się o status kraju ramowego. Potwierdziły się tym samym doniesienia naszej korespondentki w Brukseli o tym, że Polska wycofuje się z Eurokorpusu. Polska była na drodze do członkostwa (osiągnięcia statusu kraju ramowego - przyp. Red.). Najpierw miało to nastąpić w 2016, potem w 2017 roku. W tym okresie w Polsce nastąpiła zmiana rządu i dlatego zmieniono decyzję - mówi Dalmau.

Pułkownik Dalmau wyjaśnił, że Polska jako kraj stowarzyszony nie tylko nie będzie dowodzić Eurokorpusem, ale nie będzie także brać udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących strategii Eurokorpusu. Kraj stowarzyszony nie ma prawa dowodzenia Eurokorpusem, kraj stowarzyszony nie może również głosować, podczas gdy kraj ramowy - może. To spora różnica - tłumaczy Dalmau.

Pułkownik zaznaczył jednak, że polscy oficerowie, którzy pozostaną w Eurokorpusie, będą "zintegrowani w dowództwie". Przyznał, że nastąpi redukcja obecnej liczby 120 oficerów. Będzie się to odbywać stopniowo - mówi Dalmau. Wojskowy nie potrafił jednak powiedzieć, jak konkretnie proces ten będzie przebiegać. Jego zdaniem, zajmie on 3-4 lata. Ci, którym kończą się kontrakty, będą wracać - zauważył. Wyraził także nadzieję, że jeszcze w 2020 roku będzie to spora liczba. Rzecznik zaznaczył również, że kraje stowarzyszone, takie jak Turcja czy Rumunia, mają po kilku oficerów, a kraje ramowe - kilkudziesięciu; Belgia ma ich 140, Hiszpania - 160, a Niemcy 250. 

(mpw)