W związku z kryzysem finansowym ministerstwa jeszcze bardziej będą musiały zacisnąć pasa. Premier zlecił szefom resortów znalezienie siedemnastu miliardów złotych oszczędności. Będą musiały zrekompensować mniejsze wpływy do budżetu.
Ministrowie mają dwa dni. W piątek i sobotę z gotowymi planami cięć mają się stawić u premiera. By uzbierać te 17 mld, każdy minister musi przyciąć swój budżet średnio o 10 procent. To mają być cięcia wydatków rzeczowych, inwestycji i zakupy. Np. rezygnacja z zakupu sprzętów, czy samochodów, czy rezygnacja z remontów. Premier nie kryje jednak, że będą też zwolnienia. To mogą być także redukcje ministerstw. Części, czy całości pewnych działów, a co za tym idzie redukcję zatrudnienia w biurokracji centralnej - mówił Donald Tusk:
Jeśli ministrowie sami nie znajdą oszczędności, do resortów z nożycami wkroczy minister Rostowski. Łagodniej mają być traktowani ministrowie zdrowia, infrastruktury i rozwoju regionalnego, bo ich resorty uznane są za priorytetowe. A na celowniku jest minister Klich. To w MON-ie premier widzi duże szanse na cięcia.
Rząd przyjął też kolejny plan antykryzysowy. W tym pakiecie są ulgi inwestycyjne dla przedsiębiorców podniesione z 50 do 100 tysięcy euro. Łatwiej ma być też o kredyt na prowadzenie biznesu, bo komercyjne pożyczki ma teraz poręczać Bank Gospodarstwa Krajowego. W przypadku małych firm chodzi o kredyty do 400 tysięcy euro.