"Od jutra będziemy traktować Ryszarda Czarneckiego jak każdego innego obywatela" - usłyszał w prokuraturze reporter RMF FM. Jak mówią śledczy, we wtorek były eurodeputowany przestanie być objęty ochroną immunitetową, dlatego sprawa nieprawidłowości przy rozliczaniu wyjazdów służbowych polityka ruszy z kopyta.

Kluczowe dla śledczych jest wtorkowe pierwsze posiedzenie Parlamentu Europejskiego. Według nich, formalnie od tej chwili były europoseł nie będzie miał już immunitetu, dlatego prokuratura wyda postanowienie o postawieniu mu zarzutów. 

Zaraz potem politykowi PiS zostanie wysłane wezwanie do prokuratury na przesłuchanie. Wtedy usłyszy zarzuty oszustw przy rozliczaniu tak zwanych kilometrówek. 

Jak się dowiedział reporter RMF FM, nie ma planów zatrzymywania polityka, prokuratura liczy na to, że stawi się na wezwanie. 

Według śledczych, Czarnecki składał nieprawdziwe oświadczenia w sprawie podróży służbowych i przejechanych dystansów. Miał w ten sposób wyłudzić ponad 200 tysięcy euro z tytułu diet i zwrotu kosztów podróży. 

Polityk twierdzi, że błędów mieli się dopuszczać jego asystenci, sprawa została już dawno wyjaśniona, a pieniądze zwrócone.

Korneluk o zarzutach dla Czarneckiego

O tym, że Ryszard Czarnecki usłyszy zarzuty, mówił w piątek w Porannej rozmowie w RMF FM prokurator krajowy Dariusz Korneluk.

Prowadzący rozmowę zapytał swojego gościa o to, czy Czarnecki może mieć postawione zarzuty w sprawie tzw. kilometrówek, czyli rozliczeń za przejazdy służbowe.

Ja nawet doprecyzuję: Będzie miał postawione zarzuty i prokurator już zaplanował tego rodzaju czynności - mówił Korneluk.

Prokurator stwierdził, że "to, iż zwrócił całość lub część pieniędzy, z całą pewnością będzie miało bardzo poważne znaczenie przy wniosku co do wymiaru kary".

Jak podkreślił prokurator krajowy, "minął ten czas prokuratury, która będzie się chwaliła, jakiego rodzaju czynności ma zamiar dokonać".