"Żeby mieć pieniądze, trzeba na nie zapracować! Gaś światło! Nie marnuj wody! To jest za drogie! Ważniejszy jest zakup jedzenia niż zabawek!"- słyszą dzieci w polskich domach. Pieniądze nie są już tematem tabu, ale z praktyczną edukacją finansową naszych milusińskich wciąż jest spory problem - wynika z badania MillwardBrown wykonanego na zlecenie Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor oraz BIK. 1 czerwca w Faktach RMF FM i w "Dzienniku Gazecie Prawnej" dzieci w roli głównej.

Badanie, które przeprowadziliśmy pokazuje, że większość rodziców rozmawia ze swoimi dziećmi na temat finansów - i to cieszy. Pytanie czy mają dzieciom, co przekazać, bo refleksje z zeszłorocznego badania prowadzonego z Fundacją Kronenberga były niepokojące. Polacy subiektywnie dosyć dobrze oceniają stan swojej wiedzy finansowej, ale ich wiedza obiektywna jest skromna. Nie znamy np. pojęć, które występują choćby w umowach kredytowych - tłumaczy Małgorzata Bielińska dyrektor do spraw edukacji w Biurze Informacji Kredytowej.

Mówi o pieniądzach, co najmniej 70 proc. rodziców

Dzieci najczęściej dowiadują się od mamy i taty, że "aby mieć pieniądze trzeba pracować" - odpowiedziało tak 78 proc. pytanych. Dorośli nie szczędzą również uwag, że "należy gasić światło i zakręcać kran" - 73 proc. odpowiedzi. Tłumaczą "co ile kosztuje i dlaczego jest drogie czy tanie" (69 proc.). Stosunkowo często odbywają się też międzypokoleniowe dyskusje na temat priorytetów w zakupach. "Najpierw trzeba kupić jedzenie i opłacić inne konieczne wydatki, a dopiero, gdy pieniądze zostaną można pozwolić sobie na przyjemności" - mówi 62 proc. ojców i matek.

Kieszonkowe wypłaca 48 proc opiekunów

Na wypłacanie kieszonkowego decyduje się mniej niż połowa rodziców (48 proc.). Kieszonkowe najpopularniejsze jest wśród 10-12 latków (69 proc.). Prawdopodobnie w wielu rodzinach kieszonkowego nie ma też, dlatego, że rodzice na bieżąco zaspokajają wszelkie potrzeby i zachcianki dzieci. Doświadczenia z okresu PRL-u powodują, że często robią to na wyrost, chcąc swoim pociechom zapewnić wszystko, czego brakowało im i ich rodzicom w młodości. Stąd m.in. spory obecnie problem z nauczeniem dzieci wartości pieniądza i odpowiedzialnego zarządzania finansami  - mówi Amelia Rentflejsz-Kuczyk, psycholog kliniczny z warszawskiej poradni Uniwersytet dla Rodziców. Dzięki zarządzaniu choćby drobnymi kwotami najlepiej można się nauczyć wartości pieniądza i oszczędzania. Warto przy tym pamiętać, że odkładanie pieniędzy na jakiś cel to jednocześnie nauka odraczania nagrody i cierpliwości - ogromnie pożądanych cech w dzisiejszych czasach - podkreśla specjalistka.

Jeszcze mniej niż wypłacających kieszonkowe, jest rodziców wynagradzających dzieci za oszczędzanie. 44 proc. dokłada się do wymarzonego zakupu, gdy pociechy (od 6 lat wzwyż) samodzielnie uzbierają znaczną część kwoty. 34 proc. rodziców pokazuje starszym dzieciom na czym polega zarządzanie budżetem domowym. Do zupełnych wyjątków należy dzielenie się z potomkami tajnikami zarządzania budżetem domowym. W grupie rodziców w wieku od 47 lat wzwyż, którym dzieci już zdążyły wyrosnąć, tylko jedna trzecia pokazuje potomkom jak kierować domowym budżetem. Informują: ile rodzina ma wpływów, ile wydatków, ile co miesiąc oszczędza, a ile przeznacza na spłatę kredytów.

Płacenie za wynoszenie śmieci może pogorszyć sytuację

W co piątym domu praktyczną wiedzę dzieci o finansach rodzice próbują budować płacąc za wykonywanie codziennych obowiązków. I to akurat jest naganne - ostrzega psycholog Amelia Rentflejsz-Kuczyk. Rodzi ryzyko, że wychowamy materialistę, bo po latach przyjmowania pieniędzy za piątki i wynoszenie śmieci, dziecko nie będzie umiało cieszyć się z pokonywania trudności czy sukcesów, jeśli za tym nie pójdzie natychmiastowy zysk. Dodatkowo jest to element nadmiernej kontroli rodzicielskiej - zwraca uwagę psycholog.

W pogoni za niezależnością życiową młodzi często posiłkują się stosunkowo łatwo dostępnymi dla nich produktami finansowymi.  Najczęściej korzystają z nowoczesnych narzędzi pożyczania - pieniądza elektronicznego wirtualnego, a to wystawia ich na szczególne zagrożenia niegospodarności i ulegania iluzji własnej zasobności - mówi Roman Pomianowski prezesa Stowarzyszenia Program Wsparcia Zadłużonych. Na dodatek zadłużanie się przestało być problemem wstydliwym, więc nie działają także wewnętrzne mechanizmy samokontroli - dodaje. 

Źródło: BIG InfoMonitor 

(ug)