W ciągu kilku dni na polsko-litewskim przejściu w Budzisku ma powstać stanowisko do kontroli rosyjskich ciężarówek. To pierwsze z ustaleń po dzisiejszym spotkaniu ministra transportu Sławomira Nowaka z polskimi transportowcami. Ma to być odpowiedź na rosyjską zapowiedź wlepiania wysokich kar polskim kierowcom ciężarówek, którzy wjeżdżają do Rosji.
Polscy kierowcy twierdzą, że Rosjanie po kilka razy wjeżdżają do Polski na jednorazowych zezwoleniach, bo na unijnej polsko-litewskiej granicy nikt ich nie kontroluje. Dodatkowy pas do sprawdzania to sposób na zorientowanie się, jaka jest skala tego procederu.
W ten sposób mamy też bronić się przed zapowiedzią nowych, surowych kar dla polskich kierowców. Rosjanie uważają, że polscy kierowcy potrzebują innych zezwoleń na wjazd do ich kraju, gdy przewożą towar wyprodukowany w Polsce i wysyłany do Rosji przez polską firmę, a innych, gdy przewożą towar wyprodukowany w Polsce, ale wysyłany do Rosji przez firmę z kraju trzeciego, np. z Niemiec. Polacy interpretują te przepisy inaczej. Dlatego Rosjanie zamierzają wlepiać naszym transportowcom mandaty - nawet po 60 tysięcy złotych.
Uważamy, że jest to niezgodne z duchem tych dokumentów (dwustronnych porozumień między Polską i Rosją - przyp. RMF FM). Rosjanie interpretują to po swojemu - przyznaje Tadeusz Wilk ze Zrzeszenia Przewoźników.
Czasu na rozwianie wątpliwości zostało niewiele. Rosjanie zapowiedzieli bowiem, że kary zaczną stosować od 2 maja.
Tymczasem około dwustu polskich przewoźników zablokowało dawne przejście graniczne z Litwą w Budzisku. Jak mówią, protestują przeciwko zbyt niskiemu kontyngentowi zezwoleń na przewozy towarów do Rosji i przeciwko dowolnej interpretacji międzynarodowych przepisów przez Rosjan.
Na granicy zebrali się przewoźnicy ze wschodniej Polski, którzy stworzyli nieformalne zrzeszenie, tzw. Porozumienie Białowieskie.