Podręczniki szkolne to duży wydatek. Obecnie kosztują rodziców kilkaset złotych więcej niż jeszcze rok temu. Dlatego warto skorzystać z programu "Wyprawka szkolna 2012", który pozwala odzyskać część poniesionych kosztów. Chodzi nawet o 350 zł za komplet książek dla jednego ucznia. Uzyskanie dofinansowania nie jest jednak proste, m.in. dlatego, że mało kto jest w stanie spełnić kryterium dochodowe.
W ramach programu "Wyprawka szkolna 2012" rodzice mogą się ubiegać o zwrot części kosztów podręczników i innych materiałów potrzebnych do szkoły. Refundacja dotyczy rodzin najbiedniejszych, wielodzietnych lub takich, w których jest osoba niepełnosprawna. Procedura uzyskania refundacji jest niestety skomplikowana i mało popularna.
Gotowe wnioski o zwrot części pieniędzy wydanych na podręczniki można pobrać ze strony Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców. Rodzice muszą też pisemnie uzasadnić swoją prośbę i przedstawić rachunek za książki. Taki komplet dokumentów trzeba zanieść do dyrektora szkoły. To on (ewentualnie wójt, burmistrz lub prezydent miasta) podejmuje decyzję w sprawie refundacji.
Kwoty refundacji różnią się w zależności od rodzaju szkoły. Rodzice uczniów szkół podstawowych mogą liczyć na maksymalnie 210 zł. Za zakup podręczników dla gimnazjalisty można dostać 325 zł. Kwota refundacji dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych może przekroczyć nawet 350 zł.
Zobacz stronę, z której można pobrać wnioski o refundację
Niestety okazuje się, że program ministerialny jest tylko dla nielicznych. Mało kto bowiem jest w stanie spełnić kryterium dochodowe. By dostać dofinansowanie dla dzieci klas pierwszych klas podstawowych, dochód netto musi wynosić do 504 zł na członka rodziny. Zarobki rodzin, z których pochodzą dzieci starsze, nie mogą zaś przekraczać 351 złotych.
To kryterium jest zbyt niskie - mówi Elżbieta Satowska dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 30 im. Kazimierza Wielkiego w Lublinie. Dlatego rodzice nawet nie składają podań. Mało jest takich osób, które aż tak mało zarabiają - łącznie 1200 złotych na 4-osobową rodzinę. Są to naprawdę pojedyncze przypadki, choć mających dochód niewiele większy jest znacznie więcej. Gdyby kryterium podniesiono o 50 czy 100 złotych, okazałoby się, że z programu może skorzystać przynajmniej 2 razy więcej uczniów - twierdzi Satowska. To również są rodziny w trudnej sytuacji materialnej, ale nie mają szansy na pomoc - dodaje.
W SP nr 30 w Lublinie, co roku korzysta z programu około 20 uczniów spośród 800, a we wszystkich placówkach w mieści - 1400.
Podania można składać do 4 września w sekretariatach szkół. Oprócz wniosku trzeba też zdobyć zaświadczenie o zarobkach. W przypadku dzieci wymagających specjalnego toku nauczania również stosowne zaświadczenie. Jeśli dochód przekracza próg, można pisać do dyrektora szkoły podanie z uzasadnieniem - mówi Beata Krzyżanowska z Ratusza. To dyrektor szkoły ostatecznie podejmuje decyzję. W praktyce jest zazwyczaj tak, że jeśli dyrektorzy odwołanie uwzględniają, to sporadycznie. Trudno im się dziwić, bo w poprzednich latach były sytuacje, że kwestionowano przyznanie pomocy.
W zeszłym roku miasto Lublin zwróciło do ministerstwa 30 tysięcy złotych z powodu braku chętnych spełniających wymagania. W budżecie było 342 tysiące, a wydano 312.
Często dzieje się tak również dlatego, że wielu rodziców dopiero na początku roku szkolnego orientuje się, iż można skorzystać z pomocy. Wtedy już jest za późno na załatwienie dokumentów. W pewnym sensie są sami sobie winni, bo informacja na budynku szkoły i stronie internetowej w naszym przypadku jest od końca czerwca - mówi dyrektor Elżbieta Satowska. Gdyby jednak o tydzień termin wydłużyć, pewnie skorzystałoby z pomocy więcej dzieci - dodaje.