Program Ministerstwa Zdrowia przewiduje, że w ciągu trzech lat z refundacji zapłodnienia in vitro skorzysta około 15 tysięcy par. Finansowane będą maksymalnie trzy próby. Do programu kwalifikowane będą kobiety do 40. roku życia.
W pierwszym roku leczenie rozpocznie 2 tysiące par, w drugim - ok. 5,5 tysiąca, a w trzecim - 7,5 tysiąca par. Resort zdrowia wycofał się z wcześniej proponowanego zapisu, że z leczenia nie będą mogły skorzystać osoby, które przeszły wcześniej trzy nieudane próby in vitro.
Profesor Rafał Kurzawa podkreśla, że w rządowym programie dopuszczane będzie zapłodnienie maksymalnie sześciu komórek jajowych, a podanie kobiecie w jednym cyklu tylko jednego zarodka oznacza konieczność mrożenia pozostałych.
Ministerstwo sfinansuje procedury medyczne, wyceniając je na 7,5 tysięcy złotych, a za leki hormonalne - od 3-5 tysięcy złotych - muszą zapłacić niepłodne pary.
Analizy wskazują, że w Polsce spośród 1,5 miliona par około 15 tysięcy oczekuje na procedurę in vitro - powiedział minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Podkreślił, że do tej pory dla wielu z nich podstawową barierą w dostępie do zapłodnienia pozaustrojowego była wysoka cena.
Eksperci przekonują, że refundacja in vitro to dla budżetu państwa korzystna inwestycja. Dzięki temu co roku w Polsce mogłoby się urodzić o 6,5 tys. dzieci więcej, co oznacza, że po 20 latach ludność Polski mogłaby liczyć o 130 tys. obywateli więcej.
Jak informuje Stowarzyszenie "Nasz bocian", większość krajów UE refunduje częściowo lub w całości zapłodnienie metodą in vitro. W Czechach refundowane są trzy pełne procedury, wraz ze stymulacją hormonalną wszystkim kobietom do 40 lat. W Niemczech refundowane są cztery zabiegi, na Węgrzech - pięć, bez względu na to, czy zabieg przeprowadza się w klinice prywatnej czy publicznej. Hiszpania refunduje zabiegi w publicznych placówkach, Francja - zarówno w publicznych, jak i prywatnych.