Rząd prawdopodobnie przestanie walczyć o nicejski system głosowania w europarlamencie – tym samym zgodzi się na osłabienie pozycji Polski w UE. Niewykluczone jednak, że konstytucji nie będzie przyjmował Sejm, ale decyzja zapadnie w referendum.

Jeśli wierzyć politykom SLD, referendum wydaje się jak najbardziej realne. W tej chwili premier Leszek Miller nie mówi już o obronie Nicei, a dąży do kompromisu. To oznacza jednak ustępstwa na rzecz Niemiec i Francji, a tego z kolei nie chce większość posłów.

Wyjście awaryjne, czyli referendum, zaproponował Leszek Miller: Premier powiedział, że uważa to za dobry pomysł - mówi szef polskiej dyplomacji. Włodzimierz Cimoszewicz ma jednak nadzieję, że do referendum nie trzeba będzie sięgać: Mam wrażenie, że są szanse na uzgodnienie takiego traktatu konstytucyjnego, który nie będzie wywoływał większych sporów.

Takiej wiary nie ma już jednak partyjny kolega Cimoszewicza, Marek Borowski: Na pewno niektóre ugrupowania będą kontestowały albo całość, albo takie, czy inne zapisy. W takiej sytuacji przesądzenie przez społeczeństwo wydaje się sensowne - mówi marszałek Sejmu.

Referendum od dawna popierają partie przeciwne wstąpieniu Polski do Unii. Padła już nawet propozycja daty – głosowanie mogłoby zostać przeprowadzone wraz z wyborami prezydenckimi.

Posłuchaj także relacji Miry Skórki:

05:45