"Zaproponowany kształt komisji weryfikacyjnej do spraw badania rosyjskich wpływów (na politykę energetyczną - przyp. red.) stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa polskich służb" - przekonuje w rozmowie z RMF FM były komendant główny policji gen. Adam Rapacki. W przyszłym tygodniu Sejm - na wniosek posłów PiS-u - ma powołać nowy, 9-osobowy zespół.
W ustawie o powołaniu komisji nie pada ani jedno słowo o energetyce, przez co nie będzie musiała zajmować się wyłącznie surowcami i ich sprowadzaniem do Polski. W praktyce - jak przekonuje generał Adam Rapacki - zespół będzie mógł sprawdzać wszystko, co tylko uzna za potencjalne rosyjskie wpływy.
Ta komisja ma pracować, weryfikować, badać, ale nie ma tu jasno określonego zakresu badania, tylko wszystko i nic - mówi Rapacki.
Komisja będzie mogła nie tylko wzywać na przesłuchania i wydawać decyzje, ale też nakładać kary. Członkowie zespołu otrzymają też pełen dostęp do wszystkich dokumentów, w tym także niejawnych i tajnych.
Mogą wpaść w niepowołane ręce, ale mogą też w zapędach walki politycznej być wykorzystane w taki sposób, że zaszkodzą racji stanu - dodaje generał Rapacki.
Komisja będzie badać okres od 2007 do 2022 roku, ale wstępny raport ma być gotowy przed przyszłorocznymi wyborami do Sejmu i Senatu.
Pomysł powołania komisji wysunęła jako pierwsza Solidarna Polska. 27 listopada Janusz Kowalski, Mariusz Gosek i Jacek Ozdoba zapowiedzieli wniosek o powołanie "komisji śledczej w sprawie polityki energetycznej Polski od 2007 do 2022 r.".
Koncepcja spodobała się Prawu i Sprawiedliwości. Tydzień temu premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedzieli przedstawienie projektu ustawy i powołanie komisji weryfikacyjnej w sprawie zbadania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo Polski w latach 2007-2022.
Komisja ma się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm RP. Na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków.