"O 8-procentowym progu w przypadku lewicy nie ma co marzyć, to gigantyczne polityczne ryzyko" - tak prof. Rafał Chwedoruk mówi w Rozmowie w samo południe w RMF FM o strategii jaką lewica powinna przyjąć przed wyborami parlamentarnymi. Według gościa Marcina Zaborskiego lewica powinna startować jako komitet wyborczy.



Paradoks SLD polega na tym, że to, od czego partia usiłowała się wizerunkowo uwolnić, stały się ze stygmatu ostatnim poważnym atutem, który go odróżnia np. od PO - ocenia politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Na eksperymenty, szukanie nowych wyborców mogą sobie pozwolić wielkie partie. Może to zrobić PiS, ale jeśli ktoś walczy o przekroczenie 5-procentowego progu, to nie może popełniać starych błędów i musi zadbać o tych, dla których jest się partia pierwszego wyboru - podpowiada prof. Chwedoruk.

Dla emerytowanego pułkownika Wojska Polskiego z województwa lubuskiego, dla emerytowanego hutnika z dzielnicy Raków w Częstochowie, czy dla emerytowanego górnika z Sosnowca kwestia związków partnerskich i adopcji dzieci przez homoseksualne pary niekoniecznie jest tym tematem, który wywołuje szczególne emocje - prognozował zachowania elektoratów w nadchodzących wyborach prof. Rafał Chwedoruk. Ale na przykład dla niektórych z nich kwestie reform emerytur służb mundurowych na kanwie polityki historycznej, niektóre aspekty polityki senioralnej są czymś, co może być obok historycznych symboli czynnikiem, który sprawi, że będą preferowali lewicę, a nie Platformę Obywatelską - dodał politolog. 


PSL i zbyt późna refleksja

Konserwatywny zwrot, którego dokonują właśnie ludowcy, jest oparty na trafionej diagnozie, ale jest spóźniony - ocenił nasz gość. Według niego taka sama diagnoza kilka lat temu, zwłaszcza podczas drugiej kadencji Donalda Tuska, mogłaby pozwolić ludowcom zapewnić sobie polityczną egzystencję na długo. W sytuacji, w której PiS dalece weszło do centrum, między innymi przejmując olbrzymią część tego segmentu polskiej wsi, który się wahał, to jest już na to trochę zbyt późno - uważa Chwedoruk.   

Wspólny kandydat opozycji na prezydenta?

Wyobraża pan sobie jednego kandydata na prezydenta opozycji? - pytał Marcin Zaborski. Nie, myślę, że jest to absolutnie niemożliwe. Chyba, że na poziomie drugiej tury - mówił politolog. Przez najbliższe miesiące trzy główne podmioty opozycyjne będą walczyć w wielu miejskich okręgach często o podobnego wyborcę. Jeśli na listach PSL pojawią się byli politycy PO i będą oni wystawiani w dużych miastach, a nie na obszarach rolniczych, to wówczas będę to derby wewnątrz Platformy i trudno mi sobie wyobrazić po tak zaciętej walce wyborczej, żeby od razu nastąpił konsens (w prezydenckiej kampanii wyborczej) - dodał Chwedoruk.  

Opracowanie: