Minister zdrowia Ewa Kopacz dostała od dyrektorów szpitali połowę raportów dotyczących zarobków lekarzy. Te informacje zamiast jednak rozjaśniać sytuację, coraz bardziej ją zaciemniają. Liczenie lekarskich pensji jest bardzo skomplikowane.
Informacje, które spływają ze szpitali nie są jednolite, bo w różnych szpitalach lekarze są inaczej zatrudnieni i dyrektorzy przesyłają różne dane. W jednych pracują na kontraktach, w innych na umowę o pracę, w jeszcze innych od 1 stycznia pracują w tzw. systemie równoważnym lub zmianowym - tłumaczy minister Ewa Kopacz. Dlatego trudno wyliczyć średnią zarobków lekarza, nie wiedząc, ile godzin pracuje, jaka jest jego pensja zasadnicza, a jaka jest stawka za dyżur.
Z danych, które już napłynęły wyłania się jednak ogromna dysproporcja. Lekarz w tej chwili zarabia 2 400 złotych na zasadniczej, ale są już takie miejsca, w których w chwili obecnej bez podwyżek lekarze zarabiają 10 tysięcy - przyznaje szefowa resortu zdrowia. Minister zdrowia otrzymała już dane z połowy szpitali. Potrzebuje jeszcze około dziesięciu dni, by wyciągnąć konieczne wnioski.