Ptasią grypą nie można zakazić się przez zjedzenie gotowanego, pieczonego czy smażonego drobiu. Wirus H5N1 jest wrażliwy na działanie wysokich temperatur. Już 70 st. C, a więc mniej niż stosujemy przy gotowaniu zabija ten groźny zarazek. Inaczej sprawa wygląda z jajkami.
Szanse wirusa rosną kiedy jajko gotujemy na miękko – ostrzega mikrobiolog, doktor Jan Zięba: Na miękko to znaczy, że temperatura 100 stopni nie doszła do środka tego jajka. Tutaj jest więc pewne niebezpieczeństwo. W teorii oczywiście. Lepiej jeść jajka na twardo i jajecznice mocno ściętą. Najlepszym sposobem, aby uchronić się przed wirusem jest więc gotowanie jajka do momentu, aż woda zacznie wrzeć. Według specjalistów wirus ginie już po 10 sekundach we wrzącej wodzie.
Jajka i to surowe to także składnik ciast, a dokładniej kremów. W tym przypadku nic nam jednak nie grozi jeśli sięgamy po ciasta i torty, które produkują cukiernicy. Do wypieków oczywiście wykorzystywane są jajka, ale ciasta trafiają później do pieca, gdzie jest co najmniej 100 stopni, więc ryzyka nie ma. Natomiast jeżeli chodzi o kremy, to większość piekarni w ogóle nie wykorzystuje już tradycyjnych jajek: Jedyne jajko, które się wykorzystuje do produkcji kremów to jajko pasteryzowane. Pasteryzacja przebiega temperaturze 75-85 stopni. To są jajka, które nie posiadają żadnych wirusów i bakterii. Także do produkcji lodów nie wykorzystuje się już jajek.
To jednak na co powinniśmy uważać do domowe specjały, czyli np. kremy robione z surowych jajek od domowych kur. Tak nie ma ścisłej kontroli sanitarnej i to tam najczęściej dochodzi do zatruć np. salmonellą. Z grypą może być podobnie.